Jak wygląda promocja miasta na turystycznej mapie Polski? Nijak.
Po odkryciu złóż siarki i budowie potężnego zagłębia wydobycia żółtego złota Tarnobrzeg dostał swoją wielką szansę, którą zresztą starał się jak najlepiej wykorzystać. Z małego, powiatowego miasteczka, wyrosło 50-tysięczne miasto, które po Gierkowskiej reformie administracyjnej awansowało na stolicę województwa.
Po siarce, jak wzdychają niektórzy, pozostało tylko wspomnienie, Muzeum Zagłębia Siarkowego oraz Jezioro Tarnobrzeskie. Po upadku wielkiego przemysłu, nastąpiła stagnacja i szukanie nowego pomysłu na Tarnobrzeg. I właściwie nie trzeba było bardzo długo i usilnie poszukiwać. Splot decyzji i wydarzeń sprawił, że oto dzisiaj miasto ma w ręku atuty pozwalające mu aspirować do miana miejscowości turystycznej. Są miejsca do wypoczynku i rekreacji, są także bezcenne obiekty i zbiory sztuki, które mogą rzucić na kolana nawet największych koneserów. Tylko kto w Polsce o tym wie, skoro nawet w regionie gros osób robi wielkie oczy, gdy dowiaduje się o nazwiskach autorów obrazów prezentowanych w zamku dzikowskim, siedzibie Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega.
Niestety magistrat zachowuje się tak, jakby nie zauważał marnotrawienia drzemiącego w mieście potencjału turystycznego. A żeby wypromować się potrzeba tak niewiele. Gdzie są drogowskazy, tablice informacyjne o obiektach turystycznych, wartych obejrzenia, których w Tarnobrzegu przecież nie brakuje? Foldery, reklamy, informatory dostępne w ościennych miejscowościach, takich jak Baranów Sandomierski, Kolbuszowa, Sandomierz, Opatów, zachęcające do przyjazdu do Tarnobrzegu?
Za kilkanaście dni ruszy sezon turystyczny, a wraz z nim zainauguruje działalność pierwszy w mieście Punkt Informacji Turystycznej, powstały z inicjatywy Stowarzyszenia „Dzików”. Tylko czy stowarzyszenie winno wyręczać miasto w jego obowiązkach. Bo chyba to magistrat winien dbać o promocję Tarnobrzega? A może tylko tak mi się wydaje…