Miał mało czasu. tylko tyle, ile pali się mała świeca, by udowodnić, że godzien jest zwać się rzeźbiarzem.
Trudny egzamin musiał przejść Michał Kubicki, by wykazać się rzeźbiarskim kunsztem przed swym mistrzem. A uczył się w dość niecodziennym miejscu – w klasztorze w Jerozolimie. Trafił tam podczas jednej ze swych licznych pątniczych wędrówek. „Pielgrzym” nie był bowiem z tych, co siedzą na miejscu. Wciąż coś go ciągnęło w obce strony, a szczególnie tam, gdzie były stare sanktuaria. Niedoszły mnich Michał Kubicki urodził się w Siedleszczanach, wiosce należącej do parafii Miechocin (obecnie osiedle Tarnobrzega). Przyszedł na świat 10 lat przed wybuchem powstania styczniowego. – Podstawy pisania i czytania poznał w tzw. szkole zimowej, w której uczył pan Róg – opowiada Sławomir Stępak, historyk, regionalista, pracownik tarnobrzeskiej Delegatury Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu, autor artykułów o „Pielgrzymie”. – Kiedy ukończył 18 lat, postanowił wstąpić do zakonu bernardynów. Tu niestety młody Michał zderzył się z rzeczywistością, która dla przyszłego rzeźbiarza okazała się zbyt trudna. Po nieudanej próbie zostania zakonnikiem powrócił do rodzinnych Siedleszczan, ale jak się okazało, nie na długo. Zakosztował bowiem w pielgrzymkach do znanych miejsc świętych. Niestrudzony pątnik I tak zaczęła się pielgrzymia epopeja Kubickiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.