Najpierw były kluby, potem związki, uniwersytety, a od kilku lat coraz więcej miast ma, oprócz rad miejskich, rady seniorów. Osoby starsze, które stanowią coraz liczniejszą grupę społeczną, postanowiły zadbać o swoje interesy i walczyć o siebie.
Truizmem jest stwierdzenie, że nikt nie zrozumie seniora lepiej niż drugi senior. – Wielu z nas boryka się z bardzo podobnymi problemami czy to zdrowotnymi, finansowymi, czy emocjonalnymi – stwierdza Henryk Wszoła, reprezentujący koleżanki i kolegów z Domu Dziennego Pobytu w Miejskiej Radzie Seniorów w Tarnobrzegu. – Stąd łatwiej nam wypracować postulaty, sugestie podsuwające rozwiązania konkretnych spraw, którymi powinna zająć się Rada Miasta i prezydent. Po pierwsze – zdrowie... Wielu seniorów zmuszonych jest korzystać z porad lekarzy specjalistów, do których dostanie się najczęściej przypomina drogę przez mękę. – Leczę się na parę schorzeń, zmuszona więc jestem do systematycznych wizyt kontrol- nych u onkologa i kardiologa – mówi Maria Okulska. – Niedawno udałam się do mojej poradni onkologicznej, gdzie byłam już wielokrotnie. Naturalnie odczekałam od rejestracji do przyjęcia dłuższy czas. Kiedy przyszłam, okazało się, że lekarz nie przyjmie mnie, ponieważ nie mam skierowania. Pani w rejestracji wytłumaczyła mi, że weszły jakieś nowe przepisy i muszę prosić lekarza rodzinnego o kolejne skierowanie, pomimo tego, że w tej poradni i u tego konkretnego onkologa leczę się od dłuższego czasu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.