- Moje pierwsze święta wielkanocne w Papui były pełne nowości. Sam obserwowałem i uczyłem się tutejszych zwyczajów. Niektóre zaskakiwały, inne były bliskie naszym. Tutaj nikt się nie śpieszy przed świętami a w same święta pełno jest śpiewu, radości i odświętnych potraw – opowiada ks. G. Kasprzycki z diecezji sandomierskiej.
- W Niedzielę Palmową wszyscy wyplatają z gałęzi palmowych palmy i przyozdabiają je kwiatami, których tutaj mnóstwo w czasie pory deszczowej. Tubylcy żartują że podczas Wielkiego Tygodnia nie ma dymu w buszu ponieważ wszyscy zaczynają świętowanie - opisuje ks. Grzegorz zwyczaje Papuasów.
Jak podkreśla, temperatura na zewnątrz nie przekłada się w Papui Nowej Gwinei na świąteczną gorączkę przygotowań, zakupów i wypieków. W sklepach nie ma kolejek do kas, życie po prostu biegnie swoim papuańskim rytmem. Tym co zaskakuje to spokój.
- Sklepy w czas Triduum Paschalnego są zamknięte, a jeśli sprzedawcy nie dostosują się do tego, sklep zamykany jest przez policję. Gdy dowiedziałem się że nie przygotowuje się tutaj ciemnicy i Grobu Pańskiego, postanowiłem wraz z dziećmi zainicjować nowe tradycje – opowiada misjonarz. Jak się okazało zwyczaje przeniesione z Polski okazały się dużą pomocą w zrozumieniu chronologii wydarzeń z życia Pana Jezusa i ich duchowego znaczenia.
- W Wielki Piątek podobnie jak w Polsce, wszyscy wyruszają na Drogę Krzyżową. Jest tutaj taki porządek, że wszystkie samochody, które jadą drogą i napotkają pasyjnych pielgrzymów, nie trąbią, nie wymijają tylko muszą podążać za wszystkimi. Pomimo mojej prośby o zwolnieniu jednego pas drogi, nikt się tym nie przejął. Podczas rozmyślania nad poszczególnymi stacjami wierni śpiewają pełne smutku pieśni. Bardzo poważnie podchodzą do uczestnictwa w Drodze krzyżowej i nawet rzęsisty deszcz nie jest powodem do rezygnacji ze wspólnej modlitwy - opowiada ks. Grzegorz.
W każdej papuańskiej parafii jest wiele lokalnych zwyczajów. - W mojej parafii podczas adoracji krzyża, jedna wdowa w czarnym stroju czuwa przy krzyżu przypominając wszystkim o cierpieniu Matki Najświętszej. Co ciekawe w Papui Nowej Gwinei nie ma zwyczaju święcenia pokarmów. Jest to spowodowane tym że ludzie nie mają gdzie przechowywać żywności. Jedzenie jest przynoszone z ogrodu, przygotowywane i zaraz spożywane. Powiem szczerze, że osobiście bardzo brakowało mi święconki – dodaje misjonarz.
W Papui nie ma tradycji procesji rezurekcyjnej dlatego misjonarz postanowił również zapoczątkować i tę tradycję. Jak się okazało tubylcy przyjęli ją z radością. Odbyła się ona przy śpiewie regionalnych pieśni i uderzeniach kundu - regionalnych bębnów.
- Wielkanoc jest na Papui okresem radości dlatego w tym czasie bardzo odświętnie obchodzi się radość z tej okazji ścina się tu drzewo, w którego konarach umieszcza się niemowlaka, a wokół niego zawiesza wieprzowinę. Czas Wielkiego Tygodnia i Niedzieli Zmartwychwstania jest tutaj celebrowany bez wielkiego pośpiechu, ale z wielką radością i nadzieją płynącą z faktu Zmartwychwstania Jezusa – opowiada ks. G. Kasprzycki.