Tradycja. Co roku we wtorek przed Środą Popielcową przez Radomyśl nad Sanem przechodzi barwny korowód zapustników. Przebrani w dziwaczne stroje i ukryci za maskami ściągają tłumy gapiów z całej Polski.
Radomyskie zapusty to przede wszystkim comber i parada przebierańców. Comber kultywowany jest tutaj jeszcze od czasów zaborów. Skąd pochodzi jego nazwa, tego dokładnie nie wiadomo. Prawdopodobnie najbliżej prawdy jest Czesław Witkowski z Krakowa, który podaje następującą wersję powstania combra (cąbra): „W XVII wieku była to zabawa kobiet odbywająca się w tłusty czwartek i trwająca do trzech dni. W Krakowie na rynku gromadziły się przekupki, dziewczęta służebne i kobieca biedota miejska, a wybrawszy spośród siebie marszałkową, tańczyły z wielką wrzawą dookoła rynku i ratusza. Dopadłszy nieżonatego mężczyznę, stroiły go w wieniec grochowy i zmuszały do ciągnięcia kloca, a biegnąc za nim, wołały: Cąber! Cąber!”. A w gwarze ludowej combrzyć (cąbrzyć) znaczy skubać, targać za włosy. W 1836 r. Austriacy zakazali tych zabaw. Zwyczaj ów w południowo-wschodniej Polsce do dziś zachował się tylko w Radomyślu nad Sanem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.