72 lata temu Niemcy spacyfikowali Borów i okoliczne wsie.
2 i 3 lutego 1944 r. w Borowie, Łążku Zaklikowskim, Łążku Chwałowskim, Szczecynie i Wólce Szczeckiej pomordowanych w bestialski sposób - zastrzelonych, zakłutych i spalonych - zostało wtedy prawie 1,3 tys. osób, w tym kilkaset dzieci.
Była to największa eksterminacja ludności wiejskich w Polsce i jednocześnie zemsta hitlerowców na mieszkańcach za ich pomoc żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych. Borów był bowiem uważany na nieoficjalną stolicę tego ugrupowania w kraju.
- Od lat staramy się o uznanie 2 lutego za Dzień Pamięci Narodowej. Bez skutku. Poprzedni parlament a szczególnie lewica za każdym razem zamiatały temat pod dywan. I tak jest już od dziesięciu lat - wyjaśnia Andrzej Rej ze Stowarzyszenia Na Rzecz Ekorozwoju Wsi Borów, jednego z organizatorów obchodów.
A same obchody rozpoczęły się Eucharystią w kościele pw. Św. Andrzeja Apostoła w Borowie. Sprawowali ją wspólnie ks. dr Andrzej Oleszko, dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego w Lublinie oraz administrator tej parafii ks. Krzysztof Kozieł.
Pacyfikacja Borowa
Przybyli na nią też kombatanci
Andrzej Capiga /Foto Gość
- Łączy nas tutaj wszystkich, zarówno mieszkańców, kombatantów jak i młodzież, jedno wydarzenie - wspominamy tamte tragiczne dni. Zachęcam do wspólnej modlitwy do Boga, który jest miłością i miłosierdziem, by wszystkim ofiarom dał wieczną nagrodę w niebie - powiedział ks. Kozieł.
Po Mszy św. jej uczestnicy przemaszerowali na cmentarz w Borowie, przed pomnik ku czci 806 pomordowanych 2 lutego 1944 r. Tutaj złożono wieńce, jeden z nich był od niemieckiej delegacji z Fundacji „Znaki Nadziei,” oraz odmówiono modlitwę z poległych.
Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego GN (na 14 lutego br.).