20 bezdomnych mężczyzn zasiadło do wigilijnego stołu w Stalowej Woli.
Stalowowolskie koło Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta wigilię zorganizowało w schronisku dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Jaśminowej. Do stołu zasiedli nie tylko mieszkańcy schroniska, ale też kilku innych bezdomnych, których skierował proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski ks. Edward Madej. - Wigilie organizujemy w schronisku od 18 lat. Wcześniej, gdy mieściło się ono przy ul. Rozwadowskiej, odbywały się one w domu katechetycznym - powiedział Zenon Gielarek, kierownik schroniska.
Mieszkańcy schroniska sami przygotowali potrawy oraz udekorowali stoły. W kuchni od 5 rano uwijał się pan Andrzej, dla którego gotowanie jest pasją. - Dzisiaj na stół podam barszcz czerwony i rybę. To na gorąco. Do tego trzy rodzaje śledzi oraz kilka rodzajów ciast - wylicza. Imiennik dzisiejszego kucharza przebywa w stalowowolskim schronisku od 1991 r. - Wszystko przez alkohol. Teraz od przeszło dwóch lat nie piję. Rodzinnej wigilii z żoną i dziećmi już nie pamiętam. Zresztą nie utrzymują ze mną kontaktu. W schronisku mamy wszystko, ale brakuje bliskich… - wyznał 62-letni pan Andrzej.
Wigilia w schronisku
Jeden z mężczyzn przeczytał urywek z Pisma Świętego
Andrzej Capiga /Foto Gość
Na wigilię do schroniska przybył także ks. Jan Folcik, proboszcz parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Stalowej Woli-Rozwadowie. - Stół, wokół którego siedzimy, jest bardzo ważny, gdyż jednoczy nas wszystkich, a modlitwa Anioł Pański, którą za chwilę odmówimy, streszcza tę wielką tajemnicę - że Słowo stało się ciałem i zamieszkało pośród nas - powiedział ks. Jan Folcik. Następnie pan Paweł przeczytał urywek z Pisma Świętego mówiący o narodzeniu Jezusa. Potem były życzenia i dzielenie się opłatkiem.