Chyba nie można sobie wyobrazić polskiej wigilii bez potrawy z karpia. Pieczony, wędzony, w galarecie, filetowany czy z ościami właśnie wtedy smakuje najlepiej. Gdzie tkwi świąteczna tajemnica karpia?
– Najwięcej kłopotu sprawia jedzenie pieczonego karpia dzieciom. Muszą się namęczyć by wybrać wszystkie ości, ale wiedzą, że muszą zjeść całą porcję, bo inaczej nie dostałyby tak oczekiwanych klusków z makiem, które u nas są ostatnim daniem – opowiada pani Anna z Opatowa, mama trójki maluchów. Potrawa z karpia na ich rodzinnym stole pojawia się, jako druga, po czerwonym barszczu z uszkami nadziewanymi kapustą. Jednym z świątecznych przysmaków jest karp wędzony. To danie przyrządzane jest tylko przez nielicznych, najczęściej hodowców ryb lub samych rybaków. – Karpia najpierw trzeba oczyścić, pokroić w dzwonka, posolić i wędzić min. 4 godz. na drzewie olchowym. Smak takiego karpia to wypadkowa doskonałej ryby oraz tajemnica wędzarnika-rybaka – tłumaczy Wacław Szczoczarz z Rytwian. Dziś w wielu domach na wigilię przygotowuje się gotowe filety, ale one nie zastąpią smaku świeżej ryby z dobrego stawu.
Arka dla karpia
Od kilku lat zwyczajowo w grudniu robi się szum medialny wokół karpia. Nie chodzi już o niedobór ryby, która trafia na wigilijny stół, lecz o jej traktowanie a dokładnie transport z miejsca handlu do domu konsumenta. – Zgodnie z polskim prawem klient może kupić żywego karpia i zanieść go do domu. Jednak w wielu sklepach pojawiła się dodatkowa opcja: klient kupuje żywą rybą, a sklep oferuje możliwość jej uśmiercenia. I tak do domu zabieramy rybę już po uboju, z gwarancją jej świeżości – wyjaśnia pan W. Szczoczarz. Wielokrotnie zarzucano producentom i handlowcom złe obchodzenie się z żywą rybą. Dlatego podjęli oni badania i konsultacje, by wypracować najlepszą metodę transportu karpia, by zadbać o jego dobrostan, zachować świeżość i walory smakowe. Opracowano więc arkę dla karpia. Jest to specjalnej budowy plastikowy koszyk, w którym odbywa się optymalny transport ryby do domu konsumenta. – Wiele osób narzeka, że smak karpia trąci mułem. Nie jest to wina ryby a tym bardziej hodowców. Jest to natomiast efekt niewłaściwego transportu i obchodzenia się z żywą ryba. Niosąc karpia do domu w zwykłej folii lub reklamówce powodujemy jego podduszenie, bo ta ryba w dużym stopniu oddycha także poprzez skórę. To powoduje zakwaszenie mięsa, czego efektem jest posmak mułu. Dlatego zalecamy kupowanie świeżej ryby i uśmiercenie jej na miejscu lub odpowiedni transport ryby do domu zapewniający jej dobrostan – dodaje świętokrzyski hodowca karpia.
Ciężki tegoroczny sezon
Ten rok nie sprzyjał hodowcom karpia. – Na wiosnę wystąpił niedobór materiału zarybieniowego, co spowodowało, że brakowało młodej ryby, która miała trafić do stawów hodowlanych, by zimą być odpowiedniej wielkości i wagi, aby trafić na rynek – tłumaczy W. Szczoczarz. Zimna wiosna także nie sprzyjała wczesnemu żerowaniu ryby. Potem przyszły upały i kłopoty z brakiem wody i wysoką temperaturą w stawach. – W niektórych rejonach Polski naprawdę było źle. Hodowcy musieli zmniejszyć a nawet przerwać karmienie ryby, by nie doprowadzić do jej podduszenia w stawach gdzie brakowało świeżej wody. To spowodowało straty na poziomie około 20 proc. produkcji, dlatego w tym roku cena karpia podskoczyła o około 10 proc., czyli mnie więcej od 1 do 2 zł na kilogramie ryby - wyjaśnia W. Szczoczarz.
Rynek nie lubi jednak pustki. Polscy hodowcy wiedzą, że handlowcy sprowadzą rybę z Czech, Węgier czy Litwy. – Najgorsza była by sytuacja gdyby karpia brakło na kilka dni przed wigilią. Lepiej więc sprowadzić w tym roku trochę karpia z zewnątrz niż całkiem stracić klientów na kilka lat – dodaje. Polscy producenci zachęcają jednak do kupowania rodzimego karpia. Jego hodowla przebiega w wielkiej symbiozie z naturą i tak naprawdę karp pozostał jedyna rybą, którą hoduje się w warunkach naturalnych. – Mamy nadzieję, że wszyscy będą mogli kupić smaczna rybę na święta. Zalecał bym nie odkładanie zakupu karpia na ostatnie dni przed świętami, gdyż w niektórych miejscach może być mniejszy wybór lub chwilowy jego brak – zaleca pan Wacław.
Karp to także ryba o wielkich walorach zdrowotnych i dietetycznych. – Mięso karpia zawiera czyste białko oraz wartościowe tłuszcze w tym ten najcenniejszy Ω 3. takie własności karp zawdzięcza tradycyjnej hodowli, gdzie ryba żyje w warunkach najbardziej zbliżonych do naturalnych – dodaje.
Polska marka karpia
W każdym sklepie możemy zapytać o kraj pochodzenia ryby. – Jest rzeczą oczywistą, że trudno rozpoznać czy karp pochodzi z Polski czy nie. Jednak w wielu sieciach handlowych znajdują się certyfikaty informujące skąd pochodzi konkretna partia ryb. Polecamy te nasze polskie, to one mają swoisty smak i dają gwarancję naturalnej hodowli – podkreśla W. Szczoczarz.
Największy rynek zbytu na karpia przypada na okres przed świętami Bożego Narodzenie, kiedy sprzedaje się około 85 % produkcji. Bo przecież karp jest królem wigilijnych potraw. Jednak hodowcy podejmują starania, aby zachęcić do sięgania po tę rybę także w ciągu roku. W stawach rytwiańskich można kupić świeżego karpia w każdy weekend roku. – Chcielibyśmy, aby karp stał się jedną z tradycyjnych potraw Polaków a nie tylko od święta – dodaje W. Szczoczarz.