Debiutancki tomik Pawła Frączka ukaże się dzięki przyjaciołom z Domowego Kościoła.
Rok temu u 51-letniego pana Pawła z Niska lekarze stwierdzili stwardnienie zanikowe boczne - nieuleczalną chorobę, która prowadzi do zniszczenia komórek nerwowych odpowiedzialnych za pracę mięśni.
Dzięki pomocy przyjaciół i wielu bezimiennych darczyńców, w zbiórkę pieniędzy zaangażowały się także niżańskie parafie, udało się zebrać kwotę potrzebną na eksperymentalne leczenie, polegające na wszczepieniu choremu jego macierzystych komórek; ich pobranie odbyło się w Izraelu, a zabieg w Wiedniu.
Obecnie pan Paweł nie może już samodzielnie chodzić. Niestety, ma duże problemy z wymową, dlatego w rozmowie, która była bardzo emocjonalna, pomagała żona Maria. Paweł Frączek z zawodu jest leśnikiem, ale przyroda jest też jedną z jego kilku pasji. Największą jest jednak teatr. W listopadzie 2014 r., ze względu na chorobę, przestał grać.
- Pisać wiersze zacząłem późno, gdy zachorowałem, czyli jesienią zeszłego roku - mówi.
- Po jakimś czasie, skoro nie mogłem grać w teatrze, musiałem znaleźć inną formę artystycznego wyrazu - pisanie wierszy, chociaż technicznie to dla mnie duża trudność. Po kilku mniej lub bardziej udanych próbach, napisałem wiersz o mojej wielkiej pasji - teatrze. Byłbym szczęśliwy, gdybym mi się udało zainteresować młodych ludzi taką formą spędzania wolnego czasu. Ten wiersz to „Teatr żywy” - wyznał pan Paweł.
Paweł Frączek na scenie wystąpił około 90 razy. Szczególnie ciepło wspomina „Zemstę” A. Fredry graną w naturalnej scenerii zamku Krzyżtopór w Ujeżdzie oraz występy dla litewskiej Polonii („Odprawa posłów greckich” i „Moralność pani Dulskiej)”.
Teraz, jak powiedział, całą swoją nadzieję pokłada w Bogu.
Teatr żywy
teatrom: Kontynuacja i Tradycja – z nadzieją
W zaczarowanych krajobrazach sceny
znajdujemy kawałki swojej tożsamości
karmionej w pocie czoła
nieskończonymi godzinami wyrzeczeń
i czasem kradzionym chyłkiem
tym co zawsze najbliżej
Oswajamy niezrównane słowa Mistrzów
sylaba po sylabie
układamy je w żywe obrazy własnej wyobraźni
rozsypują się czasem złośliwie
jak w kalejdoskopie
wracają ujarzmione
Niesiemy je do serc
niecierpliwie zaciekawionych
ożywiamy małomiasteczkowe wieczory
oddechem sztuki (amatorstwo to nie amatorszczyzna)
wchodzimy potem w morze satysfakcji
podgrzewanej światłami na proscenium
W myślach z namaszczeniem dotykam sceny
uczę się jej wciąż od nowa
wiem że czeka -
wrócę z dyplomem za rolę życia
w teatrze codzienności
25.06.2015r.
Obszerny artykuł pt. „ Nadzieja w Betlejem” o Pawle Frączku, jego pasjach, miłości do Boga, ludzi i przyrody w świątecznym, papierowym wydaniu sandomierskiego GN.