"Wiara, siła, męstwo - to nasze zwycięstwo" - skandowali synowi, ojcowie i dziadkowie.
Po raz czwarty ulicami Tarnobrzega przeszedł Marsz Mężczyzn. Tegorocznej męskiej manifestacji towarzyszyło hasło „Synowie Miłosierdzia”. I Bożemu Miłosierdziu poświęcone były rozważania, które odczytali przedstawiciele trzech męskich pokoleń.
– "Miłość ojców wyraża się w pierwszej kolejności poprzez odpowiedzialność. Ojcowie powinni swą troskę i odpowiedzialność rozszerzyć poza swój dom i objąć nią również społeczność. Zmagania o dom i rodzinę oraz o społeczności i społeczeństwo wynikają z tej samej troski i służą temu samemu celowi. A zatem się nie wykluczają, tylko uzupełniają. Zarówno problemy społeczne, jak i rodzinne wynikają z zaniedbań. Aktywna postawa względem rodziny i społeczeństwa pozwala ojcu być dobrym mężczyzną i pełnić wolę Bożą" – odczytał rozważania przedstawiciel ojców.
Marsz tradycyjnie rozpoczął się odmówieniem Koronki do Bożego Miłosierdzia w kościele pw. Chrystusa Króla. Przewodniczył jej ks. Adam Marek, dziekan dekanatu Tarnobrzeg. Trasa marszu, podobnie jak w latach poprzednich, wiodła ulicami 1 Maja, Jachowicza, Sandomierską, Zwierzyniecką do figury Serca Chrystusowego.
– Do zorganizowania I Marszu natchnęły nas słowa Jana Pawła II, który wielokrotnie przypominał widok swego ojca klęczącego w nocy i modlącego się – mówił Krzysztof Zuba, brat Rycerzy Kolumba, jeden z inicjatorów tarnobrzeskich marszów. – A także inicjatywa wrocławian, którzy w 2010 r. zorganizowali po raz pierwszy Marsz Mężczyzn w swoim mieście.
Ideą marszu jest, by ojcowie i dziadkowie dali sygnał swym najbliższym i otoczeniu, że są blisko Boga i nie wstydzą się modlitwy. Chodzi również o pokazanie męskiej siły i solidarności. – Podczas pierwszego lub drugiego marszu – wspomina Krzysztof Zuba – kiedy przechodziliśmy obok parku dzikowskiego, ukazała się grupka młodych mężczyzn. Jeden z nich słysząc modlitwy, śpiewy krzyknął rzucił jakimś niezbyt miłym epitetem. Ale kiedy zza zakrętu wyłoniła się całą kolumna mężczyzn, a ks. Michał Józefczyk zaintonował pieśń „Wiele jest serc”, czym prędzej uciekli do parku. Ta sytuacja najlepiej obrazuje, jaka siła jest w męskiej jedności.