V Marsz Różowej Wstążeczki przeszedł ulicami Stalowej Woli. Kobiety, dziewczęta a nawet panowie pokazali swoją solidarność z chorymi na raka.
- Jestem na marszu pierwszy raz. Postanowiłam uczestnictwem wesprzeć tę akcję. Chorzy na choroby nowotworowe powinny być traktowani z godnością, a sami winni wiedzieć, jak się w takiej sytuacji zachować. Wiem coś o tym, bo miałam w rodzinie takie przypadki - powiedziała Czesława Kowalczyk.
Marsz Amazonek
One też powinny wiedzieć
Andrzej Capiga /Foto Gość
Teresa Czekała jest już stałym uczestnikiem marszów. - Jestem członkiem Stowarzyszenia "Uniwersyteckie Srebrne Lata", które w tę akcję się włączyło. Cel jest bardzo szlachetny. Chcemy uświadomić kobietom zagrożenia wynikające z unikania okresowych badań. A winne one być wykonywane przynajmniej raz w roku - dodała pani Teresa.
Marsz, pod eskortą policji, rozpoczął się przed Miejską Biblioteką Publiczną, skąd jego uczestnicy przeszli do Miejskiego Domu Kultury. Tam wysłuchali prelekcji na temat raka piersi. Były m.in. pokazy samobadania się, można też było zmierzyć sobie poziom cholesterolu i glukozy.
Konrad Mężyński ze Stowarzyszenia „Dobro Powraca”, organizator marszu, powiedział, iż jest to już ostatni marsz, którego symbolem jest różowa wstążeczka. Dlaczego?
Marsz Amazonek
Balonów nie zabrakło dla nikogo
Andrzej Capiga /Foto Gość
- W Polsce są dwie duże firmy, które wykorzystują symbol różowej wstążki, ale sporymi dochodami z tego nie dzielą się z Amazonkami. Dlatego w tym roku kończymy z różową symboliką. W przyszłym roku marsz będzie miał inną formę - zapewnił Konrad Mężyński.