Tropiciel śladów

Opisy życia dawnej arystokracji, rauty na cześć następców tronu, śluby przedstawicieli najwyższych sfer, ale również walki, zabójstwa znajdziemy w najnowszej książce duetu dwóch Piotrów – Dumy i Czepiela.

Marta Woynarowska: Patrząc na ostatnią Twoją aktywność, można odnieść wrażenie, że to niemal kampania jesienna.

Piotr Duma: Faktycznie, (śmiech) tak się złożyło, że na wrzesień i październik przypadły promocje dwóch książek, będących efektem wspólnego wysiłku – Piotrka Czepiela i mojego. A w planach już niebawem…

O planach będzie za chwilę. Teraz chciałabym spytać o publikację „Tarnobrzeskie ślady”. Jest to pierwszy tom, w którym tropisz znaki pozostawione w Królewskim Mieście Krakowie przez ludzi związanych z Tarnobrzegiem.

Piotr Duma: Początkowo zamysł był nieco inny, miały się także pojawić inne miejscowości. Ale po przemyśleniu doszliśmy do wniosku, że dla większej klarowności, sensowniejsze będzie ujęcie wszystkich krakowskich miejsc w jednym tomie, nie zaś rozpraszanie w kilku.

Przyznaję, że chociaż znam Kraków, choćby z racji związków rodzinnych, to jednak czytając Twoją książkę, kilka razy byłam zaskoczona, choćby Gródkiem.

Piotr Duma: Przypuszczam, że niewiele osób w Tarnobrzegu wie o związkach miejsca, gdzie jest klasztor sióstr dominikanek, z Tarnowskimi. A przecież przez parę wieków stał tam ich dwór, który po sprzedaży siostrom został zaadaptowany na klasztor.

Ale pisząc o tym miejscu, przytaczasz również ciekawostki z dziejów samego Krakowa.

Piotr Duma: Chciałem, by książka zawierała pewne elementy edukacyjne, poszerzające stereotypową wiedzę o Krakowie.

Fakt, nie brak opowieści o romantycznych ślubach w Katedrze na Wawelu, ale i historii mrożących krew w żyłach.

Piotr Duma: Tak się złożyło, że w dziejach Gródka, pałacu na Szlaku, Wawelu i kilku innych odbijały się wielkie dzieje naszego państwa, ale i historie rodzinne o mniejszej sile rażenia. Tak jest w przypadku Wawelu, gdzie przez kilka miesięcy był więziony Stanisław Tarnowski, przyszły profesor, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i prezes Akademii Umiejętności, a jednocześnie jego brat i bratanek w katedrze stawali na ślubnym kobiercu.

W sentymentem czyta się relacje z zaślubin Zofii Zamoyskiej i Jana Dzierżysława Tarnowskiego oraz ich syna Zdzisława z Zofią Potocką zamieszczone w ówczesnej prasie.

Piotr Duma: Odszukałem w „Czasie” oraz „Gazecie Lwowskiej” artykuły dotyczące obu uroczystości. Zainteresowanie mogą wzbudzić nie tylko nazwiska uczestników, ale również bardzo dokładny opis strojów państwa młodych i ich gości. Podobnie zresztą rzecz się przedstawia w przypadku wizyty następcy tronu Austro-Węgier arcyksięcia Rudolfa (który w półtora roku później wraz z kochanką popełnił samobójstwo w zamku w Mayerling) i jego małżonki Stefanii w pałacu „na Szlaku”, gdzie byli podejmowani na specjalnym raucie przez Różę i Stanisława Tarnowskich. Opis wystroju pomieszczeń i toalet pań, a zwłaszcza arcyksiężnej, odzianej w białą gazową suknię przetykaną złotem może przyprawić o zawrót głowy. A trzeba dodać do tego jeszcze biżuterię.

Ale książka jest jak najbardziej poważna, choć jak widać nie stroni też od ploteczek.

Piotr Duma: Bo któż ich nie lubi, zwłaszcza tych trącących myszką. A tak na poważnie, to rzeczywiście starałem się, by książka miała charakter popularno-naukowy, z elementami naukowymi w formie przypisów. Uznałem, że czytelnicy mogą chcieć wiedzieć skąd pochodzą dane informacje, cytaty, ale zawarłem w nich również dopowiedzenia, które mogłyby rozbić spójność głównego tekstu.

Dość szczegółowo opisujesz przyjaźń, bo tak chyba można nazwać relację łączącą Stanisława Tarnowskiego z Janem Matejką?

Piotr Duma: Bo była ona niezwykła, tak jak w nietypowy sposób się zaczęła. Otóż przyszły profesor został przyprowadzony do pracowni malarza przez Józefa Szujskiego. Tam zobaczył powstającego „Rejtana”, który nie przypadł mu do gustu. Ale z czasem panowie zawarli szczerą przyjaźń, czego dowodem jest wielokrotne obdarowywanie profesora przez Matejkę swymi obrazami. I wreszcie najbardziej wymownym dowodem jest przekazanie przez autora „Hołdu pruskiego” – mówię o tym obrazie nie bez powodu – pozdrowień dla Tarnowskiego, w chwili kiedy spoczywał na łożu śmierci. Profesor przybiegł do domu mistrza dosłownie w parę minut po jego zgonie.

Ale Matejko oprócz darowanych obrazów, w tym tryptyku „Królowa Korony Polskiej”, zaginionego w czasie II wojny światowej, sprawił rektorowi UJ jeszcze jeden podarunek, który może zobaczyć każdy z nas – „Hołd pruski”. Uwiecznił go na tym płótnie jako hetmana Jana Amora Tarnowskiego. Zresztą twarz profesora możemy zobaczyć jeszcze na kilku innych obrazach mistrza Jana.

Czy od chwili ukazania się książki, natrafiłeś na jakieś dodatkowe wiadomości, które siłą rzeczy nie znalazły się w publikacji?

Piotr Duma: Tak. Przed kilkoma dniami dotarłem do wiadomości, że w klasztorze sióstr dominikanek Na Gródku przebywała Matka Kolumba Białecka. Pojechała z Wielowsi do Krakowa , by pełnić rolę mediatorki pomiędzy tamtejszymi mniszkami a generałem Zakonu Kaznodziejskiego.

Co było powodem sporu?

Piotr Duma: Otóż siostry nie godziły się na przywrócenie ostrej reguły, zarzuconej w okresie wcześniejszym. Należy dodać, że siostry z krakowskiego klasztoru należą do zakonu klauzurowego, kontemplacyjnego. Naturalnie misja Matki Kolumby powiodła się i mniszki podporządkowały się zaleceniom przełożonych.

Rozmawiamy o pierwszym tomie „Tarnobrzeskich śladów”. Ile będzie ich będzie?

Piotr Duma: Planuję trzy, a czas pokaże, być może natrafię na kolejne interesujące informacje, ślady, warte opisania. W drugim planuję zamieścić m.in. Watykan, Chroberz, Lublin, Warszawę, Kazimierz Dolny, Chodel, Urzędów, Nysę. Trzeci zaś w całości będzie poświęcony kopiom obrazu Matki Bożej Dzikowskiej.

Wspomnieliśmy, że niebawem ukaże się kolejna książka.

Piotr Duma: Na początku października wydamy razem z Piotrkiem Czepielem album „Kościoły i kaplice tarnobrzeskie”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..