Ileż już razy słyszeliśmy, że młodzież jest coraz trudniejsza, mniej wierząca a Kościół coraz niej atrakcyjny i że jego „skostniałe” zasady nie trafiają do już do współczesnego pokolenia, które szuka ciekawszych i bardziej pociągających propozycji.
Hasło nowa ewangelizacja kryje w sobie nieustanne poszukiwanie takiego „kościelnego dopalacza”, który by pomógł młodym odnaleźć moc wiary. Nie jest to łatwe.
Wiele się mówi o poszukiwaniu nowych metod i form dotarcia z Ewangelią do gimnazjalistów czy w ogóle młodych ludzi, którzy można mieć wrażenie, że oddalają się od Kościoła. Powstające podręczniki metodyczne czy plany duszpasterskie różnie wypadają, gdy podsumowuje się osiągane wyniki. Na pewno nie jest łatwo dziś katechizować czy też zachęcić grupę młodych ludzi na spotkania duszpasterskie.
Coraz częściej szukamy przyczyn niepowodzeń zamiast zmienić metodę oddziaływania.
Kolejne Diecezjalne Dni Młodych pokazują, że najlepszą metodą ewangelizacji jest młodzieńcza radość.
Ponad trzy tysiące młodych przez trzy dni można powiedzieć wstrząsa Staszowem i okolicą.
Przez trzy dni ulice Bogorii i Staszowa, miejscowy amfiteatr, rynek oraz kościoły stacyjne będą wypełnione młodymi, którzy jako metodę ewangelizacyjną użyją swojego entuzjazmu wiary i radości. Z nich bije taka siła świadectwa, że jak mówili niektórzy „ciary” idą po plecach.
Mają nadzieję, że Staszów odmłodnieje ich wiarą.
Mało tego, co roku przybywa ich coraz więcej. Jedni zachęcają drugich, że te kościelne spotkania nie są takie złe a nawet mogą być całkiem spoko. Wielu przybywa za namową kolegi czy przyjaciółki i poznają, jak mówią, nieznane dotąd oblicze Kościoła: młode, radosne, roześmiane, przyjazne. Chyba dobrze, bo to początek nowej drogi by stać się nowym człowiekiem.
I chyba czasem trzeba zreformować nasze, pełne ambicji, starania duszpasterskie i ewangelizacyjne, a oddać inicjatywę młodym, którzy chyba najbardziej skutecznie umieją zarazić innych radością swojej wiary i pokazać czasem zapominaną metodę ewangelizacji, którą jest autentyczne świadectwo.