Świat z wysokości, zwłaszcza o zmierzchu, wygląda jak bajkowa kraina.
Piotr Czepiel wielokrotnie oglądał Tarnobrzeg z dachów najwyższych budynków w mieście. - Widok jest piękny, w dodatku świadomość, że nie jest dany każdemu, podkreśla jego wyjątkowość - mówi pan Piotr, kominiarz z zawodu, fotografik z zamiłowania.
- Poza tym z tej perspektywy nie widać śmieci, brudu, odrapanych i zniszczonych napisami murów. Najpiękniej zaś miasto wygląda o zmierzchu, kiedy niebo jest granatowe, ale jeszcze dobrze widoczna jest granica między nim a dachami, wyraźnie odcinającymi się czarnymi sylwetkami, a w dole lśnią oświetlone okna, witryny. To jest ta najbardziej czarowna chwila, którą szczególnie lubię fotografować. Ustawiam aparat na długi czas, dzięki czemu światła samochodów tworzą świetliste smugi, dające na zdjęciach niezwykle ciekawe efekty - opowiada pan Piotr.
Klub Peryskop
Miał kilkanaście lat, gdy zaczął robić zdjęcia. Jego pierwszym aparatem była Smiena 8, którą uwieczniał głównie koleżanki. - Tak się złożyło, że akurat w moim bloku i pobliskich zdecydowanie przeważały dziewczyny, chłopaków było jak na lekarstwo - śmieje się Piotr Czepiel.
Później przerzucił się na Zenitha, Praktikę. Ale samo pstrykanie nie satysfakcjonowało pana Piotra, dlatego postanowił sam wywoływać zdjęcia. Za ciemnię służyła łazienka.
- Niestety był w niej piecyk gazowy - wspomina. - Bo gdy ktoś z rodziny zapomniał się odkręcił w kuchni kurek z ciepłą wodą, piecyk się zapalał jasnym płomieniem i zdarzało się, że klisza albo papier ulegały naświetleniu.
Pierwszy koreks do wywoływania filmów zrobił mu tata, bo dostanie profesjonalnego było trudne oraz wiązało się ze sporym, jak na kieszeń nastolatka, wydatkiem.
- To było takie nieco dziwne urządzenie - opowiada pan Piotr. - Klisze nawinięte na bęben z korbką moczyłem w kuwecie. Przez cały czas potrzebny do wywołania filmu, musiałem kręcić ową korbką. Miałem za to jeden z nowszych modeli powiększalnika Krokus. Zresztą stałem się wówczas stałym bywalcem sklepu Foto-optyka.
Pierwsze szlify fotograficzne zbierał w klubie Peryskop, który mieścił się w bloku przy ul. Mickiewicza 11 w Tarnobrzegu. Należało do niego wielu obecnych tarnobrzeskich fotografików. - Boguś Myśliwiec, Wacek Pintal, a uczył tam nieżyjący już pan Obwarzanek. Pieniądze na działalność klubu - materiały, sprzęt, plenery, wystawy - dawała Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa. To był świetny okres - wspomina pan Piotr.
W szkole średniej fotograficzna pasja nagle się urwała, pojawiły się inne zainteresowania. Przerwa trwała ładnych kilkanaście lat.
Miłość do fotografii odezwała się ponownie i to ze zdwojoną siłą kilkanaście lat temu, kiedy nastała doba fotografii cyfrowej.
- Nie chodzi o możliwość pstrykania setek zdjęć, ale o łatwość i szybkość podglądu tego, co się zrobiło - tłumaczy pan Piotr. - Także obróbka zdjęć jest prostsza, wystarczy bowiem tylko komputer z odpowiednim oprogramowaniem. No i jest zdecydowanie tańsza.
Fotografik-amator przyznaje, że z sentymentem wspomina czas klisz. - Zdarza mi się, że kupuję film i robię tradycyjne zdjęcia. Niestety nawyk powstały przez posługiwanie się aparatami cyfrowymi trochę przeszkadza, zwłaszcza łatwość i możliwość robienia setek zdjęć. W przypadku fotografii analogowej jesteśmy ograniczeni liczbą owych sakramentalnych 36 klatek - opowiada.