– Naszym celem jest doprowadzić naszych przyjaciół do pełni życia z Chrystusem. Środkiem do osiągnięcia tego może być prosta miłość i obecność. Ile i jakie będą owoce naszej misji – to zależy od Boga – podkreśla ks. Szymon Brodowski.
Nic nie zapowiadało, że zostanie misjonarzem w Salwadorze, gdy wyjeżdżał tuż po święceniach kapłańskich do pracy duszpasterskiej we Francji. Podczas pobytu w jednej z francuskich parafii spotkał się z wolontariuszami wspólnoty Domy Serca. – Początkowo nie było we mnie entuzjazmu wobec nich. Byli kolejną wspólnotą, która przyjechała, aby dać świadectwo, aby mówić o swoim charyzmacie. Jednak z czasem dojrzewało we mnie przekonanie, że w ich cichej służbie jest duża siła. Dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że moje powołanie do posługi w „Domach Serca” było owocem modlitwy wspólnoty, jaka utworzyła się w naszej parafii wokół grupy modlitewnej w duchu Odnowy w Duchu Świętym. Z jednej strony dobrze mi było we Francji i nie chciałem jechać na drugi koniec świata, a z drugiej czułem przekonanie, że właśnie tam Bóg chce mojej obecności. Tłumaczyłem sobie, że jeśli biskup się nie zgodzi, będę usprawiedliwiony. Stało się inaczej – opowiada ks. Szymon.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.