Społeczeństwo. O tym, że słowo potrafi zabić, nie trzeba nikogo przekonywać. Zwłaszcza słowo ostre jak brzytwa, którego ofiarą coraz częściej, w internetowej sieci, pada młody człowiek.
Dwa przykłady postów zamieszczonych na jednym z regionalnych portali: „Ciepła posadka pod ramieniem […] nicnierobienie pasuje ci. Kiedyś nadejdzie dzień, że będziesz bezrobotna, jestem tego pewien i życzę ci wszystkiego najgorszego. Nie potrafiłaś wychować dobrze syna, bo sama nie jesteś wychowana”. „Koń cię walnął w łeb rybowaty? A może cysorz mocno zaglądnął ci, matole, do…? A może się zbyt z tobą cyndolił jako z nieudacznikiem i niezbyt bystrym łosiołkiem?”. Opluwanie, obrażanie, poniżanie, ośmieszanie, pomawianie, atakowanie najbliższych danej osoby jest w internecie na porządku dziennym. Zjawisko to nawet zyskało już swoje nazwy – cyberprzemoc oraz hating. Nie jest całkiem nowe. Liczy sobie już kilkanaście lat. Od kilku lat nasiliło się głównie z uwagi na powszechny dostęp do sieci i niezwykłą łatwość zamieszczania w niej informacji, zdjęć, filmików. Wszak miliony Polaków – zarówno dorosłych, jak i nieletnich – ma przy sobie komputer, bo tym są dzisiejsze telefony komórkowe – smartfony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.