W swoim dawnym kościele parafialnym spotkali się machowiacy, mieszkańcy wioski, którą "zabrała" siarka.
Idea zorganizowania spotkania zrodziła się na bazie pomysłu Zofii Szczytyńskiej, która chciała doprowadzić do renowacji pamiątkowego feretronu, jedynej pamiątki po Machowie w miechocińskim kościele. Ufundowany został przez mieszkańców wioski w 1956 r., jako wotum z okazji odnowienia Ślubów Jasnogórskich Narodu Polskiego.
W ślad za tą inicjatywą tarnobrzeska pisarka, malarka i poetka Dorota Kozioł napisała książkę poświęconą rodzinnej wiosce.
W tej sytuacji zapadła decyzja o zorganizowaniu II Zjazdu Machowiaków.
Uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w kościele pw. św. Marii Magdaleny na tarnobrzeskim os. Miechocin, koncelebrowaną przez ks. Henryka Sawarskiego, misjonarza pracującego na Madagaskarze, a pochodzącego z Machowa, proboszcza miechocińskiej parafii ks. Bronisława Futymę oraz ks. Michała Józefczyka, proboszcza parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu.
– Radujmy się, że po latach możemy spotkać się tutaj, w tym miejscu, tak nam wszystkim bliskim. Bo chociaż nie ma ziemi, która karmiła nas chlebem i matką nam była, to mamy ten kochany i piękny kościół – mówiła na wstępie Eucharystii Dorota Kozioł, jedna z organizatorek zjazdu.
W kazaniu ks. Henryk Sawarski przypomniał wszystkich duchownych pochodzących z Machowa. Oczywiście, nie mogło zabraknąć także osobistych refleksji i wspomnień z rodzinnej wioski. – Na Madagaskarze mówi się, że starych baobabów się nie przesadza. W Polsce tak samo mówi się o starych drzewach. A jednak nasi rodzice musieli się pogodzić z tym przesadzeniem. Dzięki Bogu za to, że „przyjęli się” w nowych miejscach, na nowej dla nich ziemi. I za to, że w tych nowych miejscowościach dołożyli swoją cegiełkę w ich rozwój. A ja, choć opuściłem tę wioskę dobrowolnie, to na dalekim Madagaskarze, gdzie od prawie 40 lat pracuję, nasz Machów kochany przypomina mi podkowa mojego ojca kowala – mówił ks. Sawarski.
Na zakończenie Mszy św. misjonarz poświęcił odnowiony feretron. Po błogosławieństwie z krótkim koncertem na nowych miechocińskich organach wystąpił Michał Rychel.
Po Eucharystii odbyło się spotkanie, podczas którego przy herbacie i cieście machowiacy wspominali bezpowrotnie miniony czas, który na kartkach książki „Ty nasz kochany Machowie” uwieczniła Dorota Kozioł.