– Bardzo kochamy nasze dzieci, jednak mamy i taty nikt nie jest im w stanie zastąpić. Nawet gdy już się usamodzielnią, często wracają, by opowiadać, że im się w życiu udało i mają własny szczęśliwy dom – mówi s. Ewa Brant.
Kogoś może zdziwić, że pod ścianą zakonnego domu stoją dziecięce rowerki, a w ogrodzie na sznurach suszą się ubranka maluchów. Na ścianach domowego korytarza wisi cała masa zdjęć, takich rodzinnych, a to z wizyty Mikołaja, a to ze spotkania przy wigilijnym stole czy wakacyjnego wyjazdu. Wszyscy radośni i uśmiechnięci cisną się najbliżej sióstr. Ten dom zakonny dla wielu z nich jest miejscem, gdzie mogą doświadczyć akceptacji, miłości i bliskości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.