Jej tata był niezrównanym śpiewakiem. Chociaż jeszcze lepszym ponoć był jej stryjek, niestety, zmarł w młodości.
Piękne głosy, muzykalność i zamiłowanie do śpiewania w rodzinie Ciejków z Baranowa Sandomierskiego przechodzą z pokolenia na pokolenie, to prawie jak dziedziczna „choroba”, tyle że zupełnie niegroźna, za to przynosząca wiele satysfakcji. Bo kto nie chciałby, aby jego starania, talent nie były zauważane i docenione. Zofia Wydro, członkini Zespołu Obrzędowego „Lasowiaczki”, wie o tym najlepiej, gdyż niedługo zabraknie miejsca na ścianach na kolejne dyplomy i „Sabałowe” spinki. Więcej o pasji pani Zofii na ss. IV–V.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.