To miał być mecz stulecia, który da sandomierzanom historyczny awans do grona zespołów drugoligowych. Niestety nie w tym sezonie. Mimo przegranej piłkarze Wisły zasłużyli na słowa uznania.
Po bezbramkowym rezultacie pierwszego meczu w Radomiu apetyty na awans znacznie wzrosły. Znakomicie spisująca się w rozgrywkach całorocznej ligi Wisła Sandomierz stanęła przed historyczną szansą wejścia do grona drużyn walczących w II lidze piłki nożnej.
Na trybunach zasiadło dużo miejscowych kibiców. Dopisali też fani Radomiaka. Kilkanaście minut przed meczem kibice już rozgrzewali gardła do ostrego dopingu. Przed meczem Wisła odebrała z rąk Mirosława Malinowskiego, prezesa Świętokrzyskiego Związku Piłki Nożnej, okazały puchar za wygranie rywalizacji w trzeciej lidze małopolsko-świętokrzyskiej. To miał być dobry znak zapowiadający dopełnienie piłkarskiego sukcesu.
Od początku mecz toczył się pod dyktando gości z Radomia, którzy objęli prowadzenie w 13 minucie po ładnym strzale Szymona Stanisławskiego z blisko 16 metrów. Wisła podejmowała próby doprowadzenia do remisu, lecz przed przerwą były one bezskuteczne. Początek drugiej połowy przyniósł drugi cios dla Wisły. W 55 minucie Rossi Leandro w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Wisły Stanisława Wierzgacza podwyższając na 0:2 dla Radomiaka.
Gospodarze nie dawali za wygraną. Po faulu na Rafale Mikulcu z „jedenastkę” pewnie wykonał Bartłomiej Gołas.
W końcowych minutach meczu Radomiak bardzo dobrze ustawił defensywę nie dając gospodarzom możliwości wyrównania. Piłkarze z Radomia wygrali więc 2:1 i mogli fetować awans do drugiej ligi. Wisła w kolejnych rozgrywkach znowu będzie występować w trzeciej lidze.
- Radomiak wygrał zasłużenie. W rewanżu był lepszy, prowadził grę, stworzył więcej bramkowych okazji. My zagraliśmy na miarę możliwości, ale indywidualności przesądziły o wygranej Radomiaka. Mimo porażki, nasi zawodnicy zasłużyli na duże słowa pochwały za postawę w tym sezonie – podkreślał Tadeusz Krawiec, trener Wisły Sandomierz.