Artystyczne rzemiosło. Gdy 143 lata temu hrabia Ferdynand Hompesch wysłał na własny koszt pięciu młodych mężczyzn z Rudnika do Wiednia, by tam nauczyli się koszykarstwa, nawet nie marzył, że w przyszłości miasteczko nad Rudną stanie się stolicą polskiego wikliniarstwa.
Jerzy Krzewicki z Kielc akurat przyjechał do Rudnika, by przywieźć do Centrum Wikliniarstwa pamiątki po dziadku Józefie, który także przebywał w Austrii, a po powrocie, po 1915 r. kierował Prasko-Rudnicką – Fabryką Koszykarską. Piastował nawet funkcję burmistrza Rudnika. Fabryka była wtedy jedną z największych w Europie, a rudnickie wyroby wędrowały także do USA i na Daleki Wschód. Od 8 lat kwaterą główną wikliniarskiego rzemiosła w Polsce jest budynek Centrum Wikliniarstwa w Rudniku nad Sanem, odwiedzany co roku przez wielu turystów z kraju, jak i zagranicy. Tutaj także można zobaczyć nie tylko gotowe już wyroby z wikliny, ale i prześledzić cały żmudny proces ich wyplatania. Napełniając tegoroczny koszyk przed święceniem, pomyślmy więc również o zwinnych rękach koszykarza, który go wykonał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.