Przed tarnobrzeżanami - i nie tylko przed nimi - wielkie wydarzenie muzyczne i kulturalne. Zabrzmi „Requiem h-moll” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Jest tylko pytanie: ile osób zechce go wysłuchać?
Pytanie to nie jest bezzasadne. Patrząc na frekwencję na różnego rodzaju wydarzeniach kulturalnych, zaliczających się do tych wyższych, można mieć pewne obawy.
Owszem, z pewnością zjawią się stali bywalcy, zainteresowani tym co dzieje się w mieście, zarówno w sferze literatury, sztuki, muzyki, jak i teatru. Jest to niezawodne grono.
A co z resztą mieszkańców prawie 40-tysięcznego miasta? Co z osobami, które chciałyby uchodzić za miejscową elitę?
Do zastanowienia się nad tym trochę smutnym zjawiskiem skłonił mnie wpis na blogu jednej z tarnobrzeżanek, która narzeka na brak wydarzeń kulturalnych w mieście, staczającym się jej zdaniem w jakąś ciemną otchłań.
Powodem mojej refleksji nie była bynajmniej owa rzekoma pustynia kulturalna, tylko brak zainteresowania i chęci udziału w propozycjach przygotowywanych przez Muzeum Historyczne Miasta Tarnobrzega, Miejską Bibliotekę Publiczną oraz Tarnobrzeski Dom Kultury, których w ciągu roku jest naprawdę bardzo, bardzo wiele, a na zdecydowaną większość z nich wstęp jest bezpłatny.
Z czego to wynika i skąd takie opinie? Wygodnictwo, niechęć opuszczania domowych pieleszy, obojętność i oziębłość na wyższą kulturę, miałkość gustów? Ale za to wielka chęć i zamiłowanie do narzekania na wszystko, na co się tylko da? Pewnie wszystkiego po trochu.
Opinie, takie jak wspomnianej tarnobrzeżanki, są przykre zwłaszcza dla pracowników miejscowych instytucji kultury. Dysponując niewielkimi budżetami (sytuacja finansowa miasta jest, delikatnie rzecz ujmując, nie najlepsza), starają się jednak zapewnić rozrywkę dostosowaną do różnych gustów: dla tzw. zwykłego zjadacza chleba i dla odbiorców o nieco bardziej wysublimowanym podniebieniu.
Każdy znajdzie coś dla siebie, tylko trzeba chcieć dojrzeć anonse w internecie, plakaty rozwieszone na tablicach i słupach ogłoszeniowych oraz to, co może najtrudniejsze - wyjść z domu. Telewizja i internet nie zastąpią bezpośredniego kontaktu z kulturą, tak jak żadna choćby najlepsza płyta z najlepszym wykonaniem nie zastąpi koncertu wysłuchanego na żywo.
Mam cichą nadzieję, że w Wielką Środę kościół ojców dominikanów będzie pękał w szwach od zgromadzonej publiczności, bo taki koncert w Tarnobrzegu nie zdarza się często. Liczę również na to, że słuchacze docenią wysiłek artystów oraz organizatorów koncertu.
W rozmowie sprzed paru dni z pracownikiem jednej z tarnobrzeskich instytucji kultury, padło pytanie: ile osób doceniłoby wydarzenie, podczas którego w naszym mieście zostałoby zaprezentowane jedno z największych arcydzieł muzyki klasycznej - „Wielka Msza h-moll” Jana Sebastiana Bacha?
Odpowiedź: niewiele.