Wiekopomna kompozycja zabrzmi w tarnobrzeskim kościele ojców dominikanów.
Wokół genezy „Requiem” powstało wiele legend. Utwór zamówił u Mozarta anonimowo znany kompozytor-amator, w dodatku mocno nieudolny hrabia Franz von Walsegg-Stuppack, który miał niechwalebna manię zamawiania i przypisywania sobie kupionych kompozycji. Tak tez było tym razem. Za pośrednictwem wiedeńskiego adwokata zamówił za kwotę 50 dukatów „Mszę żałobną”, którą chciał uczcić młodo zmarłą żonę. Mozart do pracy nad zamówieniem przystąpił dopiero po premierze „Czarodziejskiego fletu”. Jak podawali jego współpracownicy, osoby zaprzyjaźnione z domem kompozytora, Wolfgang Amadeusz przeczuwał swój rychły zgon. Zresztą widmo śmierci towarzyszyło mu od lat. W roku 1787 pisał w jednym z listów, że jest ona „kluczem, który otwiera nam bramę do prawdziwego szczęścia”. Ze śmiercią był pogodzony, traktując ją jako nieubłaganą konieczność i przyjaciółkę człowieka towarzyszącą mu przez całe życie.
W połowie listopada 1791 r. Mozart był już w tak złej kondycji, że nie wstawał z łóżka. Nuty kolejnych części dyktował swemu uczniowi Franzowi X. Süssmayrowi. Benedikt Schak wspomina, że w pierwszych dniach grudnia w domu Mozarta odbyło się próba śpiewana niektórych fragmentów kompozycji. W nocy z 4 na 5 grudnia Mozart zmarł, nieopatrzony świętymi sakramentami. W dwa dni później prosta sosnowa trumna z ciałem kompozytora stanęła przed ołtarzem katedry św. Stefana. Po Mszy św. nieliczny kondukt żałobny wyruszył w drogę na cmentarz. Pogoda była fatalna, zimny wiatr zacinał śniegiem z deszczem. Do bram nekropolii dotarli tylko karawaniarze, którzy przekazali trumnę jej zarządowi. Następnego dnia autor takich arcydzieł jak „Wesele Figara”, „Don Giovanni” spoczął w anonimowej, zbiorowej mogile dla ubogich.
Wokół śmierci kompozytora narosło wiele legend, przypuszczeń, hipotez. Jedną z nich była teza, jakoby został otruty przez zazdrosnego o jego talent Antonia Salieriego. W ostatnich latach naukowcy z różnych krajów wysunęli swoje hipotezy.
Stefan Pilz, medyk z uniwersytetu w Grazu oraz William B. Grant, fizyk z Kalifornii stwierdzili, że przyczyną przedwczesnego zgonu Mozarta był niedobór witaminy D w jego organizmie. Winny temu był nocny tryb życia kompozytora i ca za tym idzie rzadkie przebywanie na słońcu. Przed paroma laty zaś holenderscy naukowcy stwierdzili, że Mozart zmarł z powodu anginy, której epidemia ogarnęła Wiedeń zimą 1791/1792 r. Według innych hipotez, a jest ich co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście przyczyną śmierci Mozarta mogły być: gruźlica, choroba serca, bakteryjne zapalenie wsierdzia, posocznica paciorkowcowa, mocznica, zaburzenia układu moczowego, wylew krwi do mózgu, uszkodzenie mózgu na skutek udaru, przewlekłe zapalenie stawów, zapalenie płuc lub włośnica.
„Requiem” Mozart pozostawił w stanie niedokończonym, ostateczna pełna wersja jest zasługą jego żony Konstancji, która zleciła uzupełnienie brakujących partii uczniom i współpracownikom męża w tym Franzowi X. Süssmayrowi. – Tylko „Requiem aeternam”, czyli jedna z części utworu posiadała pełny zapis zarówno partii wokalnych, jak i instrumentalnych napisanych przez Mozarta – wyjaśnia Mariusz Ryś. – Pozostałe zawierały np. zapisy wokalne, do których pozostawił szkice partii instrumentalnych, i na ich bazie Süssmayr dokończył dzieło. Ostatnie osiem taktów skreślonych ręką Mozarta pochodzi z „Lacrimosy”.
Organizatorami koncertu są prezydent Tarnobrzega, Tarnobrzeski Dom Kultury oraz klasztor ojców dominikanów. Wstęp wolny!