Badania nad życiem i twórczością Teodora Axentowicza przyniosły dodatkowe informacje, pozwalające poznać korzenie innych artystów zasłużonych dla kultury polskiej i światowej.
Choć miał kontakty z wieloma ówczesnymi pięknościami, o czym można przekonać się oglądając portrety prezentowane na wspomnianej ekspozycji, pozostał wiernym mężem swej żony Izy z Giełgudów, znakomitego litewskiego rodu, mieszkającego nad Tamizą. Potomkiem Giełgudów jest znany angielski aktor, Sir Arthur John Gielgud, zdobywca Oskara w roku 1981 za rolę w filmie „Artur”. Zarówno żona – jej portret w różowej sukni, znajdujący się na wystawie, zyskał złoty medal na Wystawie Krajowej we Lwowie – jak i dzieci, a doczekali się aż ośmioro pociech, byli najchętniej malowanymi modelami. W Stalowej Woli prezentowane są portrety córek, synka Tommy’ego, a także wnuczki Axentowicza. Interesujące jest pastelowe zbiorowe przedstawienie jego pociech na obrazie „Dzieci i tulipany”. Do wątków z życia rodzinnego Axentowiczów należy również zaliczyć przesycony melancholią obraz „Matka nad grobem syna”, nawiązujący do śmierci syna, który zginął na froncie I wojny światowej.
Portrety, zwłaszcza malowane pastelami, stały się zresztą „specjalnością” Axentowicza, który najchętniej malował kobiety, gdyż uważał, że tylko one „nadają się do malowania. Podobnie jak do śpiewania”. Malował zatem piękne panie, którym niejednokrotnie pochlebiał, stylizując je na wielkie damy („Portret pani Gałeckiej”) lub popularny w dobie fin de siècle typ femme fatale, do którego chętnie pozowała wspomniana Ata Zakrzewska. Wizerunki kobiece, które zyskały popularne miano „główek” zachwycały także męską część odbiorców. Nawet sam arcyksiążę Karol Stefan Habsburg w 1906 r. prosił malarza o przywiezienie do Żywca portretu wydekoltowanej damy w czarnej sukni.
Ambasador Armenii z zainteresowaniem obejrzał obrazy "huculskie", w tym "Na Gromniczną" Andrzej Capiga /Foto Gość Obok owych „główek”, drugi co wielkości zbiór w oeuvre Axentowicza stanowią obrazy inspirowane folklorem huculskim. Na wystawie w Muzeum Regionalnym prezentowane są m.in. „Święto Jordanu”, „Pogrzeb huculski”, „Na Gromniczną”, „Lirnik” (wykorzystany później w „Panoramie Racławickiej”) oraz liczne wizerunki huculskich dziewcząt.
Dopełnieniem wystawy są szkice do obrazów, zdjęcia wykonywane przez artystę oraz plakaty i dyplomy, w tym o nadaniu mu Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą i Wielką Wstęgą Orderu Odrodzenia Polski.
Wystawa w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli – Rozwadowie wpisuje się w ciąg działań, które od kilkunastu lat przypominają zapomnianego na jakiś czas malarza. A wszak Teodor Axentowicz należy do jednych z najważniejszych i najwybitniejszych polskich malarzy, którego twórczość przypadła na czas podaj najpłodniejszy i najlepszy w naszym malarstwie, tworzyli wtedy: Malczewski, Pankiewicz, Mehoffer, Wyspiański, Stanisławski i wielu innych. Wraz z Julianem Fałatem reformował u progu XX wieku Akademię Sztuk Pięknych, która skostniała po rządach Jana Matejki wymagała dogłębnych przemian. „W pierwszej linii, na pierwszym miejscu, jako główny warunek postawiłem, to aby Ciebie na profesora zatwierdzili” – pisał Julian Fałat w liście do Axentowicza w 1895 r.
Aktywnie działał w Towarzystwie Artystów Polskich „Sztuka”, uczestnicząc we wszystkich niemal jego wystawach. Jeszcze w trakcie pobytu nad Sekwaną został uhonorowany francuskim tytułem „Officier d’Académie” oraz przyjęty do prestiżowej Société Nationale des Beaux-Arts.
Był zapraszany przez swych kolegów – malarzy do współpracy, m.in. uczestniczył w powstawaniu „Panoramy Racławickiej” Jana Styki i Wojciecha Kossaka.
Artysta zmarł w Krakowie niemal na rok przed wybuchem II wojny światowej – 26 sierpnia 1938 r.
Jego prace były wystawiane m.in. na wielkiej wystawie pośmiertnej, a także na przełomie 1998 i 1999 r. podczas monograficznej ekspozycji przygotowanej przez Muzeum Narodowe w Krakowie.