To tytuł spektaklu, którego premiera odbyła się w parafii Opatrzności Bożej w Stalowej Woli.
Przygotowany został on przez młodych ludzi z grup parafialnych - harcerzy z 4 Szczepu Harcerskiego ZHP „Feniks” i lektorów Liturgicznej Służby Ołtarza. Jego pomysłodawcami byli instruktorzy działającego przy parafii szczepu harcerskiego, Radosław Baranowski i ks. Kamil Dziurdź.
Spektakl rozpoczął się tradycyjną akademią patriotyczną, która poprzez poezję pokazywała dzieje naszego narodu. W jej trakcie z pośród widowni wybiegła dziewczyna, która zaczęła negować sens takich akademii, mówiąc że są patetyczne, oderwane od rzeczywistości i niezrozumiałe dla młodych ludzi. W odpowiedzi na zdecydowaną reakcję zbuntowanej nastolatki na środek sceny wyszła obecna na akademii jej babcia, która z wielkim smutkiem przyjęła słowa wnuczki. I w tym momencie wszystko się zaczęło… Babcia – kombatantka z Powstania Warszawskiego zaczęła opowiadać historię z życia, zarówno swojego, jak i całej rodziny, chcąc w ten sposób ukazać, czym jest patriotyzm. Niczym w „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa dwie główne bohaterki „przenosiły się” w przeszłość, znajdując się jako niewidoczne obserwatorki w centrum wydarzeń z przed lat. Ten zabieg możliwy był dzięki odpowiedniej muzyce, grze światła i zmianom dekoracji.
Pierwsza retrospekcyjna scenka, umiejscowiona w mieszkaniu z lat 40, ukazała przejmujący dialog matki z córką, która jako harcerka z „Szarych Szeregów” wychodzi z mieszkania do walki w Powstaniu Warszawskim. Matka, mimo rozpaczy, nie zatrzymywała córki, pragnącej walczyć o wolność. Jak się później okazało zginęła, ratując życie babci zbuntowanej nastolatki. W kolejnej scence widzowie ujrzeli dwoje siedzących nad strumykiem młodych zakochanych, do których przybiega ich przyjaciel, informując, że lada dzień wybuchnie w Warszawie powstanie. W związku z tym oferuje im możliwość ucieczki ze stolicy. Dziewczyna i chłopak zdecydowanie odrzucają tę propozycję. Babcia w tym momencie wspomniała, że spotkała po wojnie owego przyjaciela tych dwojga młodych ludzi – on przeżył, ale żałując swojej ucieczki i zostawienia przyjaciół ze smutkiem stwierdził: „każdy człowiek umrze, ale nie każdy naprawdę żyje…” Trzecia scenka ukazała dwoje dzieci w zbyt dużych mundurach i hełmach – „małych powstańców”, którzy przybiegli do dowódcy po odbiór meldunków do przekazania na linię walki. Przy okazji sanitariuszka zmieniła im opatrunki. Chwile potem w tle zabrzmiały strzały, po czym uczestnicy spektaklu ujrzeli przejmującą scenę – dowódca niesie na rękach i przytula ciało „małego powstańca”, który przed chwilą zginął, dostarczając meldunek.
Po tych trzech historiach zbuntowana nastolatka zdaje się być przekonana do tego, że patriotyzm to wielka wartość, ale po chwili stwierdza, że tak było kiedyś, zaś dziś patrioci nie istnieją. Wokoło tylko afery, przekręty, oszustwa, zawiść i walka o pieniądze… W tym momencie babcia zaskakuje wnuczkę oznajmiając, że patriotami są jej rodzice oraz wujek, który obecnie ma duże problemy z alkoholem. Oburzenie nastolatki rozwiewają kolejne historie…
Pierwsza scenka przenosi widzów do lat 80 - do mieszkania rodziców nastolatki. Jej mama – sławna wtedy w Polsce malarka rozważa, czy przyjąć propozycję wystawy w najlepszej galerii w kraju, która otworzy przed nią drzwi do galerii europejskich. Jednak wtedy będzie musiała odłożyć plany, związane z posiadaniem wymarzonych dzieci… Jak się okazało – wybrała rodzinę kosztem kariery i nigdy tego nie żałowała. Kolejna scena przeniosła widzów do lat 90, kiedy do ojca nastolatki, który był właścicielem dużej, ale upadającej firmy, przybywa niemiecki biznesmen. Oferuje mu pracę w Niemczech z nieporównanie lepszymi zarobkami, gwarantując mieszkanie, służbowy samochód i dobrą szkołą dla dzieci. Ojciec jednak się nie zgadza, bo wie, że zamykając firmę, pozbawi wielu swoich pracowników środków do życia, a dodatkowo zdaje sobie sprawę, że poza granicami dzieci nie poznają tak naprawdę języka, historii i kultury polskiej. Trzecia scenka pokazuje wydarzenie z przed kilkunastu lat, gdy wujek nastolatki był wójtem w jednej z wiejskich gmin. Przybył do niego przedstawiciel zagranicznych zakładów chemicznych z ofertą budowy jednej z ich filii na terenie gminy. W zamian za zgodę wójta biznesmen oferował wybudowanie dla niego stadniny dla koni, wiedząc, że jest ich miłośnikiem. Wójt jednak nie uległ, bo zdawał sobie sprawę, że odpady z zakładów będą rujnować nie tylko okoliczną przyrodę, ale przede wszystkim zdrowie mieszkańców. Kilka lat potem zginęła w wypadku jego córka i dlatego wpadł w alkoholizm. Jednak nadal, mimo że już nie jest wójtem, troszczy się o potrzeby mieszkańców, pomagając bezinteresownie starszym i samotnym ludziom.
Historie, które usłyszała od babci zbuntowana nastolatka, całkowicie zmieniły jej podejście do pojęcia patriotyzmu. Doskonale obrazują to jej słowa: „…każdy poświęcił coś cennego, ważnego dla siebie - życie, karierę, pieniądze… dla dobra innych ludzi … i to właśnie jest patriotyzm!” Zwieńczeniem i zarazem puentą spektaklu była wspólnie przez aktorów wyrecytowana „Gawęda o miłości do ziemi ojczystej” autorstwa Wisławy Szymborskiej, zakończona słowami: „można nie kochać cię [Polsko] – i żyć, ale nie można owocować!”.