Sandomierscy sadownicy i ogrodnicy stanęli przed problemem po wprowadzonym przez Rosję zakazem wwozu polskich owoców i warzyw na rynek Federacji.
Tegoroczny czas zbiorów owoców i warzyw dla regionalnych plantatorów nie rozpoczął się pozytywnie. Rolnicy stanęli przed widmem olbrzymiego impasu sprzedaży.
Federalna Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Federacji Rosyjskiej wprowadziła zakaz importu owoców i warzyw z Polski w związku z rzekomym naruszaniem przez stronę polską międzynarodowych i rosyjskich wymogów fitosanitarnych. – Te argumenty są wyssane z palca. Nasze warzywa należą do najbardziej ekologicznych w Europie. Nas po prostu nie stać na wyszukane środki ochrony roślin. Najczęściej jest to tradycyjna produkcja – podkreśla Krzysztof Trzaska z Samborca. Sandomierscy producenci, którzy dostarczają corocznie na rynek tysiące ton owoców i warzyw, obecnie sprzedają plony za śmiesznie niskie ceny. – Od kilku lat szukamy innych rynków zbytu, ale to nie jest łatwe. Nie ma klienta i zbytu, ceny pójdą w dół i to będzie koniec z naszym i tak mało rentownym rolnictwem. Za co wyżywimy rodzinę? – pyta Zbigniew Krasny, próbujący sprzedać całą masę wiśni.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się