O niezrealizowanych marzeniach ks. Angelo Roncallego i łamaniu papieskich schematów z ks. Bogdanem Królem, autorem rozprawy doktorskiej na temat Jana XXIII, rozmawia ks. Tomasz Lis
Ks. Tomasz Lis: Czy kanonizacja dwu papieży nie postawi ich w swoistej opozycji czy konkurencji?
Ks. Bogdan Król: W kościele katolickim mamy wielu świętych i błogosławionych i żaden z nich nie jest w opozycji do drugiego i nie konkuruje o miano pierwszego miejsca. A jeśli mówimy już o wzajemnych relacjach to są to relacje uzupełniające. Niestety czasami jednak możemy usłyszeć sformułowania typu: lepszy, ważniejszy, wartościowszy itp. Są to opinie ludzi o świętych, w dodatku niewłaściwe, a nie natura samych świętych. święci uczą nas przede wszystkim mądrej, prostodusznej i radosnej pokory. Każdy z papieży, a zatem i święci Jan Paweł II i Jan XXIII mają w swoim motto posługi papieskiej słowa „Servus Servorum Dei” (Sługa Sług Bożych). Przewodnicy w służbie, która w konsekwencji wynika i zakłada pokorę przeciwniczkę potocznego rozumienia opozycji i konkurencji.
Czy Jan Paweł II dużo przejął z nowoczesnego bycia papieżem, które rozpoczął Jan XXIII?
Jeśli nowoczesność jest rozumiana jako nowe spojrzenie na wyzwania zmieniającego się świata w ścisłej łączności z wielowiekową tradycją Kościoła, to tak. Myślę, iż jednym z najważniejszych darów „nowoczesności” papieża Jan XXIII, który to odnajdujemy także u Jana Pawła II, była wola i chęć bycia blisko ludzi, szczególnie tych zwyczajnych, w sposób bezpośredni. Nie była to bliskość sztuczna, czy na pokaz ale naturalna, wynikająca z charakteru i osobowości Jana XXIII. Należy również dodać, iż papież Jan XXIII był prekursorem w otwartości się na dialog ekumeniczny. Pomogło mu w tym jego doświadczenie w relacjach z innymi kościołami i wyznaniami szczególnie podczas wieloletniej pracy na placówkach w Bułgarii, Turcji i Grecji.
Jaki był tak naprawdę Angelo Roncalli?
W pewnym sensie zawsze w głębi serca pozostał wierny swoim korzeniom. Urodził się w biednej wielopokoleniowej rodzinie wiejskiej w niedaleko Bergamo we Włoszech. W domu rodzinnym nauczył się szacunku do Boga i do drugiego człowieka. To tam poznał trud codziennej pracy i odpowiedzialności. Mimo piastowania różnych funkcji, otrzymywania różnych godności, nie zmienił nigdy kierunku swojego życia, pragnął pozostać i pozostał wierny swemu postanowieniu – być zawsze ten sam, Angelo Roncalli, ze swoimi przekonaniami, swoim sposobem życia, swoją duchowością kształtowaną w ciągu życia.
Dlaczego przyjął imię Jan?
Przy wyborze na Stolicę Piotrową każdy nowo wybrany Papież jest pytany o wybór imienia. Kiedy zapytano o to Angelo Roncalli powiedział: „Przyjmuję imię Jan: to imię jest mi drogie, ponieważ jest to imię mojego ojca”. Nie byłoby w tym nic dziwnego ani zaskakującego gdyby nie fakt, iż to imię było obecne w historii kościoła i nosił go antypapież a dyskusje na temat tego czy następny papież wybierający imię Jan ma być XXIII czy XXIV wciąż nie były rozstrzygnięte. Były prośby, aby Roncalli wybrał imię Jan bez precyzowania czy XXIII czy XXIV, jednak zostały przez papieża odrzucone. Wybierając imię Jan XXIII, papież raz na zawsze zamknął dyskusje na ten temat. Był to pierwszy powiew zmian nadchodzących w Kościele wraz z pontyfikatem Jana XXIII.
Co można wyczytać w jego zapiskach duchowych?
Zapiski w swoim „Dzienniku duszy” Jan XXIII zaczął prowadzić będąc w seminarium w Bergamo i prowadził przez wszystkie etapy swojego życia aż do śmierci. Przedstawiają stronę wewnętrzną przeżywanych wydarzeń, podejmowanych decyzji, napotykanych trudności, wyzwań itp. Pomagają w odkryciu prawdziwego oblicza Jana XXIII, zapisanego w jego sercu. Z pewnością mogą również okazać się bezcenne w dostrzeganiu Boga w zwykłych wydarzeniach codziennego dnia.
Czy słusznie nazywany jest rewolucjonistą kościoła?
Po Janie XXIII nikt nie spodziewał się nic nadzwyczajnego. Uważano iż będzie to tzw. papież przejściowy. Bo cóż mógł zdziałać człowiek w wieku 77 lat, człowiek – jak mniemano – o starej mentalności, pragnący spokoju, pozostawienia wszystkich spraw takimi jakimi są. Jednak już w momencie wyboru kardynałowie przekonali się, że jest inaczej. Jan XXIII zmienił starożytną ceremonię posłuszeństwa nowo wybranemu papieżowi ze strony kardynałów. Wg starego zwyczaju każdy z kardynałów podchodził w procesji do papieża, klękał, całował dłoń, a następnie stopę. Jan XXIII zmienił ten zwyczaj na prostszy: kardynałowie po ucałowaniu otrzymywali od papieża braterski uścisk. Jan XXIII podczas swojego pontyfikatu wiele razy wpływał na wprowadzanie zmian w pewnych skostniałych schematach, regułach i regulaminach. Nie zmieniał dla samych zmian. Ważniejsza była dla niego treść niż forma.
Ale jednak przewietrzył kościół …
Ale z czego przewietrzył? Ocenia się, iż największą zasługą pontyfikatu Jan XXIII, było zwołanie Soboru Watykańskiego II, który wprowadził wiele zmian w życie i liturgię Kościoła. Papież dał impuls i stworzył możliwości. Był również tym papieżem, który po latach zamknięcia papieży w Watykanie zaczął opuszczać jego mury i spotykać się z wiernymi. Był to z pewnością impuls dla kolejnych papieży a szczególnie dla Jana Pawła II.
Był nieprzewidywalny w codziennym życiu, czy to prowadziło go do świętości?
Był nieprzewidywalny, dla tych, którzy nie potrafili, bądź nie chcieli funkcjonować poza przewidywalnymi schematami. Całe życie zachował świeżość spojrzenia i determinację młodego Angelo Roncalli. Ten niecodzienny dar był wynikiem jego nieustannej współpracy z wolą Bożą.
Każdy święty ma także swoje słabości, jakie one były u Jana XXIII?
W „Dzienniku duszy” już w czasach seminaryjnych zauważa pewien problem z miłością własną, z pojawiającymi się myślami o własnym znaczeniu, o pragnieniu pełnienia zaszczytnych funkcji czy zajmowania ważnych miejsc. Ten problem, ta pokusa, pojawia się w jego życiu co jakiś czas. Z tych samych zapisków duchowych dowiadujemy się, jak sobie z tym wyzwaniem radził. Inną „słabością”, o której sam wspomina, był pewien kłopot z apetytem, czasami zbyt dużym. W zapiskach odnajdziemy precyzyjne wskazówki i recepty co do sposobu rozwiązania tego problemu.
Jak w jednym zdaniu określilibyśmy jego życie i drogę do świętości?
Najlepiej określa to jego motto biskupie i papieskie: „Oboedientia et pax” (Posłuszeństwo i pokój). W swoim życiu Jan XXIII doświadczył wielu sytuacji, w których było wystawione na próbę jego posłuszeństwo przyrzeczone biskupowi w czasie święceń kapłańskich. Przez wiele lat doskonalił się w posłuszeństwie Bogu, będąc posłuszny decyzjom przełożonych. Z początku posłuszeństwo było dla niego przede wszystkim obowiązkiem, czasem bardzo ciężkim. Z upływem czasu i z pomocą łaski Bożej doszedł do umiłowania posłuszeństwa. Wtedy doświadczył niezwykłego daru pokoju, pokoju przenikającego do głębi serca, pokoju jakiego wcześniej nie doświadczył.
Przez co może stać się nam bliski?
Jan XXIII już za życia był nazwany „papieżem dobroci”. Skąd taki tytuł? W wielu świadectwach spisanych i tych przekazywanych ustnie, potwierdzany jest jego dar, cenna umiejętność wczuwania się w sytuację drugiego człowieka, bycia tym kimś bliskim kogo właśnie było potrzeba, bycia dostępnym mimo zewnętrznych barier wynikających z pełnionych funkcji. Jeśli jeszcze do tego dodamy jego dystans do samego siebie i poczucie humoru to już wiemy dlaczego był i jest tak kochany we Włoszech. Od Jana XXIII można wiele otrzymać, można wiele się nauczyć, wystarczy chcieć go poznać.