– Kiedy byłem z Młodzieżowym Klubem Literackim w Domu Kultury w Zawichoście, pracująca tam koleżanka dała mi plik zawilgoconych kartek z wierszami, które młodzież wyłowiła z Wisły – wspomina Sylwester Łysiak, teatrolog. – Okazało się, że to utwory Doroty.
Wysuszone karty z wierszami niebawem trafiły do rąk autorki. Okazało się, że pewien niedoszły adorator w akcie zemsty postanowił pozbyć się ich w tak melodramatyczny sposób. – Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie dołożył do worka kamieni, wtedy przynajmniej byłby pewien, że poszły na dno – żartuje Dorota Kozioł. – Ale dzięki temu można powiedzieć, że tak jak prąd Wisły porwał karty z lirykami, tak panią Dorotę uniósł ze sobą „wartki nurt rzeki”, czyli twórczość literacka – zauważa Katarzyna Opioła, pracownik Miejskiej Biblioteki Publicznej im. dr. Michała Marczaka w Tarnobrzegu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.