Rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Stanisława Sudoła. Kapłana, który nie zachwycił czymś nadzwyczajnym lub szczególnym, jednak był heroiczny w wypełnianiu swojego kapłańskiego powołania. Jego świątobliwość płynęła z niesłychanej konsekwencji bycia całkowicie oddanym Bogu i drugiemu człowiekowi.
Ktoś może zapytać, po co nam kolejny święty czy błogosławiony? Historia Kościoła ukazuje nam przecież całą listę postaci wyjątkowych, które w jakiś szczególny sposób zasłużyły na to, aby być wyniesionymi na ołtarze. Każda z nich może nam posłużyć jako doskonały wzór realizacji powołania czy to kapłańskiego, zakonnego czy życia świeckiego. Jednak każdy z nich i historia jego życia uświadamia nam, że świętość jest w zasięgu naszych możliwości, chciałoby się powiedzieć: w zasięgu ręki. Czasem zdaje się, że wystarczy wyciągnąć rękę, aby podnieść poprzeczkę jakości naszego życia, trochę więcej od siebie wymagać, aby to nasze życie, choć otarło się o świętość.
Ktoś może zapytać: gdzie więc leży istota świętości ks. Stanisława Sudoła? Czym wykazał się, że rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny? Czy był kimś niezwykłym, nadzwyczajnym?
I tak, i nie. Pytanie tylko, czy świętość polega na niezwykłości? Czy raczej na solidności i konsekwencji dobrego życia?
W pewien sposób zaskoczyły mnie słowa artykuły ks. Henryka Misztala, który w jednym ze swoich artykułów pisze, że „już od czasów papieża Benedykta XV (1914-1921) rozumienie świętości chrześcijańskiej zostało oczyszczone z nimbu nadzwyczajności. Papież ten powiedział, że «świętość polega właściwie jedynie na zgadzaniu się z wolą Bożą, wyrażaną poprzez nieustanne i bardzo dokładne wypełnianie obowiązków swojego stanu». W dekrecie orzekającym heroiczność cnót Jana Chrzciciela z Burgundii, podkreślano, iż Sługa Boży, chociaż nie odznaczał się nadzwyczajnością w swoim życiu i działalności, to ten fakt nie przeszkadza, aby stwierdzić, że cnoty spełniał w stopniu heroicznym.
Podobnie wskazuje Sobór Watykański II wskazując, że jeśli obowiązki wynikające z przynależności do określonego instytutu zakonnego, stowarzyszenia życia apostolskiego, stanu kapłańskiego, czy nawet świeckich zawodów są wypełniane z «gorliwością ducha», «wytrwale» i z ochotnym poddaniem się woli Bożej, dzień po dniu, chwila po chwili, to świadczą o świętości.
Gdzie, więc doszukiwać się świętości ks. Sudoła? Katechizował, spowiadał, odwiedzał chorych, modlił się i żył ubogo. Czy w tym jest coś nadzwyczajnego?
Chciałoby się powiedzieć że nie, bo to zadania każdego kapłana. Jednak, jeśli się je wypełnia w sposób rzetelny będąc w pełni oddanym Bogu i ludziom, to ociera się o granice świętości. Tajemnica świątobliwości ks. Sudoła polegała właśnie na tej konsekwencji w dobrym, rzetelnym i Bożym realizowaniu swojego powołania.