Problematyka zasłonięcia i odsłaniania katedralnego obrazu, ukazującego rzekomy mord rytualny chrześcijańskiego dziecka dokonany przez Żydów, od kilku lat była kością w gardle w stosunkach chrześcijańsko-żydowskich dotyczących szczególnie miasta Sandomierza.
Od kilku lat obraz ten był zakryty, gdyż jego obecność - bez należytego komentarza - umożliwiała różne interpretacje historii, co spotykało się z wieloma protestami.
Prowadzone od jakiegoś czasu rozmowy między stronami katolicką i żydowską dążyły do rozwiązania trudnego problemu.
Gdy obraz był zakryty także rodził tysiące pytań, co kryje się za kotarą? Dlaczego, jest zakryty? Gdy był odsłonięty także wzbudzał kontrowersje i pytania, dlaczego właśnie takie wyobrażenia przedstawia?
Dzięki dialogowi ustalono, że obraz można udostępnić dla odwiedzających katedrę, ale trzeba opisać go odpowiednią tabliczką informującą. Tak też się stało. Co było przysłowiowym rozwiązaniem węzła gordyjskiego.
Osłonięcie zbiegło się z ogólnopolskimi obchodami Dnia Judaizmu w Sandomierzu. Media zaczęły węszyć sensację! Pojawiały się tytuły mówiące, że nareszcie tajemniczy obraz zostanie odsłonięty, że katolicy zostali zmuszeni do obnażenia wielowiekowej tajemnicy, że znów my chrześcijanie coś ukrywamy, coś mataczymy, coś chcemy zamieść pod dywan.
Nic bardziej mylnego! Obraz opatrzono tabliczką z ustalonym przez obie strony tekstem, który wyjaśnia okoliczności jego powstania. Całą dyskusję myślę, że przeciął rabin Michael Schudrich podczas inauguracji Dni Judaizmu: „Nigdy nie było tak dobrze między nami, jak dziś. Były napięte czasy, nie zawsze było łatwo. Dziś żyjemy w lepszych czasach i dlatego mamy obowiązek, by dalej wchodzić na drogę przyjaźni”. Potwierdził to także bp Krzysztof Nitkiewicz. - Z dialogu wchodzimy na drogę przyjaźni. To, co nas łączy, to poczucie bliskości Boga, przekonania o świętości rodziny, wspólnota losów i pamięci. Ważne, by nie powtórzyć tych samych błędów – podkreślał ordynariusz sandomierski.
I tak myślę, dobrze, że ten Dzień Judaizmu odbył się w Sandomierzu. Uciął dyskusje nad obrazem, zwrócił uwagę na potrzebę nie tylko dialogu, który może być tylko formalny, tak dla ludzkiego oka, ale wskazał na konieczność rozpoczęcia związków przyjaźni międzyreligijnej, bo jakże można mówić o „starszych” i „młodszych” braciach w wierze, między którymi nie ma rodzinnych relacji?