W obecnym nawale słów o grzechach ludzi Kościoła ten dzień pozwala nam popatrzeć na postacie, które przez wieki ukazywały piękno i świętość płynącą z życia wiarą. Czas dostrzec fenomen świętości zwykłych ludzi.
Dzień Wszystkich Świętych kojarzy nam się z odwiedzaniem cmentarzy i modlitwą nad grobami najbliższych lub z coraz rzadziej odmawianą Litanią do wszystkich świętych. A nasi święci to całkiem spory zastęp ludzi, których imiona Kościół uroczyście wyniósł na ołtarze. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy ludzie, którzy osiągnęli świętość trafili do oficjalnego spisu świętych na kartach historii Kościoła. A co z tymi, którzy gdzieś może w zapomnieniu wiedli całkiem Boże życie? Domyślać się można, że tych "cichych" świętych są całe rzesze.
I tak jest. Dlatego w tym dniach stając na grobach naszych bliskich pomyślmy, jak wiele świętości widzieliśmy w życiu naszych dziadków, rodziców, bliskich i znajomych.
Spacerując popołudniową porą po cmentarzu katedralnym w Sandomierzu mijałem groby tak wielu kapłanów, którzy tworzyli historię tego miasta i diecezji, samorządowców, którzy wsławili się bezgranicznym poświęceniem dla tych, którzy uczynili ich odpowiedzialnych za wspólne dobro, żołnierzy kilku wojen, powstań i ruchów narodowych, którzy nie wahali się złożyć ofiary życia na ołtarzu ojczyzny. Taki spacer to lekcja jak można zdążać po świętość.
Kolejny cmentarz, to ten bliższy, gdzie leżą dziadkowie, sąsiedzi i przyjaciele. Przystając nad ich mogiłą przywoływałem obrazy ze wspólnie spędzonego życia. Sąsiadka Gosia, która dając życie synkowi Dominikowi odeszła do Pana, wychowawczyni pani Józia, która miała do nas iście anielską cierpliwość czy kolega z ministrantury, Mariusz, który nie pokonał raka w wieku 12 lat. Byli tacy bliscy, prawie codzienni, jednak ich życie czy śmierć miała coś z heroizmu świętości.
Chyba po to jest 1 listopada, abyśmy dostrzegli tę codzienna świętość. Ksiądz Jan Twardowski napisał kiedyś, że jest to "święto Boga, który poprzez ludzi czyni tak wiele dobrego na świecie. (...) to radosna uroczystość, która pokazuje, ilu ludzi mimo wszystko jest pośrednikami Boga w świecie.