Polonez i ironiczny donos o wytępieniu analfabetyzmu otworzyły, utrzymaną w duchu jedynego słusznego ustroju, naradę Teatru „Bez Metryki”.
Podczas spektaklu prezentowane były rysunki pisarza Marta Woynarowska /GN W ten nietuzinkowy sposób aktorzy zaprezentowali wybrane fragmentu felietonów i „małych listów” Sławomira Mrożka, pragnąc w ten sposób oddać hołd jednemu z najwybitniejszych polskich pisarzy. – Pomysł na przedstawienie z wykorzystaniem utworów autora „Tanga” zrodził się niemal zaraz po podaniu przez media informacji o jego odejściu – wyjawia Andrzej Wilgosz, reżyser obu spektakli zaprezentowanych w ramach dwudniowych spotkań z twórczością Sławomira Mrożka „Czas opowiedziany”. – Zainteresowałem tą ideą zaprzyjaźnione osoby prosząc o pomoc. Zdecydowaliśmy się na felietony i „małe listy” publikowane przez „Dialog” w latach 1977 – 1979. Obok aktorów z Teatru „Bez Metryki” – Janusza Barteli i Bolesława Ziemby wystąpili Agnieszka Nakielska-Dydo, Grzegorz Kociuba oraz sam reżyser.
– Wybrane fragmenty dotyczą głównie nas, Polaków, naszej mentalności, przywiązania do hurapatriotyzmu – wyjaśnia Andrzej Wilgosz. – Chcieliśmy również pokazać różne oblicza twórczości Mrożka, ukazać ją z różnych stron – uzupełnia Bolesław Ziemba. Niemniej nie będzie to cała gama, gdyż spektakl musiałby trwać bardzo, bardzo długo – dodaje z uśmiechem.
Ponieważ aktorzy mieli niewiele czasu na przygotowania, zdążyli odbyć zaledwie cztery próby, postanowili teksty częściowo odczytać, wzorując się na znanych wystąpieniach działaczy partyjnych.
Młodzieżowy Teatr Słowa TDK wystawił natomiast sztukę „Ano, czekajmy…”, czyli intermedia z melofarsy „Indyk”, nad którą pracował podczas trzytygodniowych warsztatów prowadzonych przez Andrzeja Wilgosza. Było to pięć dialogów prowadzonych przez chłopów. Niektórym stojąca na scenie ławeczka mimowolnie skojarzyła się ze scenami z popularnego serialu „Ranczo”. – Podobnie było z młodzieżą – śmieje się A. Wilgosz. – Ale przynajmniej miałem okazję wytłumaczyć im, że pierwszy ławeczkę wymyślił Mrożek.
Dla młodzieży, jak sama przyznaje, było to zupełnie nowe doświadczenie, gdyż dotychczas pracowała nad tekstami poetyckimi. Tymczasem musiała zmierzyć się z odmiennym językiem, krótkimi, prostymi zdaniami, jednocześnie wczuć się w wiejską mentalność. Co, jak publiczność mogła zobaczyć, udało im się perfekcyjnie.