Czar lamp

Każda jest inna, jedyna w swoim rodzaju. Niezwykłe lampy naftowe z przełomu XIX i XX wieku zagościły we wnętrzach sandomierskiego zamku. - Są to lampy ze Śmiłowskiego Dworu, prywatnej kolekcji zaprzyjaźnionej z nami rodziny państwa Szczerbowskich, którzy są obecnie właścicielami zabytkowego dworku pod Sandomierzem. Lampy są domeną pani Szczerbowskiej, której kolekcja liczy ponad 80 lamp – poinformował Piotr Ławrowski z Muzeum Okręgowego.

Na sandomierskiej wystawie zaprezentowano te najpiękniejsze i najbardziej oryginalne lampy salonowe, stołowe, podłogowe oraz naftowy kinkiet. - Jest wśród nich kilka bardzo rzadkich lamp, nawet takich, których nie ma w znakomitym Muzeum Lamp Naftowych w Krośnie. Mowa tu na przykład o lampie z potrójnym palnikiem. Są też dwie pary lamp, co jest rzadkością. Jest lampa biurkowa. Natomiast wszystkie są dobrymi przykładami dawnego, znakomitego rzemiosła z dużymi ambicjami estetycznymi – wymienia Jerzy Krzemiński, inicjator i kustosz wystawy.

Zdaniem Jerzego Krzemińskiego, niektóre z wystawianych obiektów, to prawdziwe dzieła sztuki, albo świetny przykład rzemieślniczej pracy. Wszystkie są bardzo dekoracyjne, różnorodne i pokazują bogatą inwencję projektantów.

Prezentowane lampy pochodzą z okresu od 1860 r. aż do II wojny światowej. Jedną z ciekawszych jest lampa olejowa, którą następnie przerobiono na naftową. – Uwagę zwraca pierwotny pojemnik na olej, który jest powyżej knota. Lampy naftowe już nie były tak konstruowane – dodaje Piotr Ławrowski.

Ekspozycji towarzyszy aranżacja przestrzenna - pomieszczenie salonowe, by pokazać jak lampa prezentuje się w naturalnym wnętrzu. Wokół znalazły są meble i bibeloty z tamtego okresu.  Wystawa będzie czynna do 15 października.

Wynalazcą lampy naftowej był Ignacy Łukaszewicz, którego wynalazek po raz pierwszy posłużył w 1853 r., kiedy oświetlano nim salę operacyjną lwowskiego szpitala „ u pijarów”.

  Wystawa lamp naftowych
Muzeum Okręgowe w Sandomierzu ks. Tomasz Lis /GN   Wystawa lamp naftowych
Muzeum Okręgowe w Sandomierzu ks. Tomasz Lis /GN