O obliczach i wyzwaniach ojcostwa ze Sławomirem Hebdą, mężem i tatą pięciorga dzieci, rozmawia ks. Tomasz Lis.
Czy ojcostwo to wyzwanie?
- Patrząc z ojcowskiego doświadczenia wiem, że jak do wszystkiego, tak i do ojcostwa też się dojrzewa. Wielu naszych znajomych załamuje ręce, mówiąc o problemach wychowawczych z dziećmi. Kolejne moje ojcowskie odkrycie jest takie, że dzieci zawsze wolą mamę i tatę, a nie komputer czy telewizor. Trzeba mieć czas na wspólną piłkę, rower, ping-ponga. Żadna gra nas nie zastąpi. To jest wyzwanie ojcostwa.
Ale są też problemy i kłopoty…
- Jasne, że rodzina to nie tylko sielankowe wypady rowerowe w ciekawe miejsca. Rodzina to także trud. Ja też mam tak czasami, że chciałbym powyłączać ich głosy choćby na godzinę, by nie słuchać tego ciągłego " tato to, tato tamto, tato, no weź". Wtedy jest chęć wysłania ich w kosmos, ale od razu myślę, jak bym ich stamtąd ściągnął (uśmiech). Są także w naszej rodzinie chwile trudne, nawet ciężkie, ale zdecydowanie łatwiej pokonuje się je w siedmioro niż we dwoje lub w pojedynkę. Wiem jedno: że żona i dzieci nadają sens mojemu życiu, że ich miłość jest tą siłą, która pozwala iść ciągle naprzód, a szczególnie wtedy, gdy nie jest łatwo. Ciągle dziękuję za moją rodzinę Bogu oraz za wszystkie rodziny, gdzie dwoje kochających się ludzi przekazuje, dzięki Bożej pomocy, nowe życie i wkłada całe serce w jego wychowanie. Dziś potrzeba szczególnie modlitwy za rodziny, które mimo trudności podejmują wysiłek, to ewangeliczne słodkie jarzmo, dobrego wychowania dzieci. Trzeba także wspierać młodych małżonków, którzy spodziewają się dziecka, i tych, którzy mają wątpliwości, czy dadzą radę przyjąć i wychować następne.
Zabrzmiało jak kościelne kazanie.
- I dobrze, bo tak właśnie miało zabrzmieć. Nie możemy się wstydzić tak właśnie mówić, że za kogoś się modlimy, że kogoś duchowo wspieramy. To forma świadectwa. Jestem człowiekiem wierzącym, chrześcijaninem, katolikiem, mężem cudownej i kochającej żony i ojcem piątki wspaniałych dzieci. To mój atut, powód do chluby. I nie dam wmówić sobie, że rodzina nie jest dobrym środowiskiem do wychowywania dzieci. Jest najlepszym i najwłaściwszym i tego trzeba bronić.