Spóźniona wiosna przyniosła nam nie tylko kwiatki, ale też odsłoniła coś całkiem mniej pachnącego...
Płacąc rok w rok 40 złotych podatku od posiadania psa, mieszkaniec Stalowej Woli, właściciel czworonoga, nie otrzymuje w zamian nic. Miasto umieściło wprawdzie w miejskim parku pojemniki na psie odchody, ale tylko tam a wandale zdążyli je już zniszczyć. O workach natomiast ani widu, ani słychu. Nie mówię już od ich darmowym rozdawnictwie, ale o jakieś zorganizowanej kampanii promocyjnej przypominającej o obowiązku sprzątania po swym pupilu oraz wskazaniu miejsc, gdzie takie worki można niedrogo nabyć. W przeciwnym wypadku nadal będzie dochodziło do scysji, nierzadko bardzo ostrych, między właścicielami psów i pozostałymi lokatorami blokowisk; ci pierwsi nie zbierają bo twierdzą, iż płacą podatki, ci drudzy z kolei denerwują się, bo z obrzydzeniem stąpają po trawie. Czy doczekamy się kiedyś jakiegoś rewolucyjnego w tej śliskiej sprawie rozwiązania, czy też moje pisanie psu na budę? Przewidując to drugie rozwiązanie, zakupiłem w supermarkecie perfumowane woreczki dla mojego pupilka. Teraz spacerujemy już bezstresowo.