Sport. Mają talent, predyspozycje, ale i ogromne szczęście. Bez niego być może największa przygoda ich życia nie byłaby możliwa.
WX Światowych Zimowych Igrzyskach Olimpiad Specjalnych w Pyeongchang w Korei Południowej wzięły udział ponad 3 tysiące zawodników z całego świata. Polskę reprezentowało 41 sportowców. Zdobyli aż 46 medali: 19 złotych, 17 srebrnych i 10 brązowych. Wśród nich byli reprezentanci naszego regionu. Przywieźli cztery medale, w tym i ten złoty. – Paweł nadal bardzo przeżywa swoje występy i zwycięstwa, co zresztą widać – mówi Remigiusz Woźniak, jeden z trenerów olimpijczyka. – Złoto zdobyłem na 777 m, a brąz na 500 i 1000 m – mówi pan Paweł, panczenista, a w głosie pobrzmiewa cicho duma. – Najtrudniej było na 500 m – dodaje. Radości z brązowych krążków nie kryją również hokeiści ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Niemienicach pod Opatowem – Emil Drozd, Tomasz Grudzień i Paweł Sitarski.
Skromny multimedalista
Paweł Menducki mieszka w Janiku, na co dzień zaś uczęszcza do Warsztatu Terapii Zajęciowej w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie robi budy dla psów, a także drewniane meble ogrodowe. Ludzie, którzy z nich korzystają, pewnie nie wiedzą, że wyszły spod ręki mistrza olimpijskiego. I nie tylko olimpijskiego – pan Paweł ma bowiem w swoim dorobku już ponad 25 medali zdobytych na zawodach regionalnych, krajowych, jak i międzynarodowych. Zdecydowanie dominują wśród nich krążki złote. Jest sportowcem wszechstronnym; oprócz dyscyplin zimowych uprawia lekkoatletykę – biegi i skok w dal, tenis stołowy, sporty siłowe, piłkę nożną. Ale dwa lata temu odkrył swoją największą miłość – łyżwiarstwo szybkie, które – jak się okazuje – to uczucie odwzajemnia. – Jeździłem trochę na łyżwach, kiedy byłem mały – opowiada Paweł Menducki. – Później miałem długą przerwę i wróciłem do nich, a jak zacząłem trenować, to łyżwiarstwo szybkie stało się moim ukochanym sportem. – Przygoda Pawła z łyżwiarstwem szybkim zaczęła się w 2011 r. na zimowym obozie Olimpiad Specjalnych w Centralnym Ośrodku Sportowym w Zakopanem, a zatem zaledwie niecałe dwa lata treningów wystarczyły mu, by zostać mistrzem olimpijskim i dwukrotnym brązowym medalistą – dodaje z dumą Remigiusz Woźniak, terapeuta w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Ostrowcu Świętokrzyskim i jednocześnie przewodniczący Klubu Olimpiad Specjalnych „Szansa” Ostrowiec Świętokrzyski. Pan Paweł wraz z grupą innych sportowców pojechał do zimowej stolicy Tatr, by trenować narciarstwo alpejskie, jednak wrócił jako panczenista. W zakopiańskim ośrodku można było wypożyczyć łyżwy i skorzystać z lodowiska. – Wypróbowaliśmy wszystkich naszych zawodników – wspomina pan Remigiusz. – Początkowo Paweł potrafił tylko utrzymać się na lodzie, ale szybko okazało się, że ma wręcz wrodzoną smykałkę do łyżew. To wówczas zapadła decyzja, że pan Paweł będzie trenował łyżwiarstwo szybkie. – Musiałem dużo ćwiczyć, żeby uzyskać tak dobre wyniki – wyjaśnia mistrz olimpijski. – Podczas pobytu w grudniu ubiegłego roku na obozie przygotowawczym w Zakopanem trenowałem razem z innymi panczenistami na lodowisku w Nowym Targu – mówi. – Tutaj, na miejscu, niestety nie mam gdzie jeździć, najbliższe lodowisko jest aż w Skarżysku Kamiennej. Przygotowania do olimpiady przebiegały etapami. W pierwszej kolejności poszły mięśnie nóg, w tym ten najważniejszy czworogłowy. Zdarzało się bowiem podczas treningów na lodowisku, że pod koniec kilkugodzinnych zajęć pan Paweł nie wytrzymywał, nogi odmawiały posłuszeństwa. – Tymczasem one są najważniejsze – wyjaśnia panczenista. Tym problemem szybko zajęli się trenerzy, którzy wzięli go mocno w obroty, zapędzając do ćwiczeń na siłowni. – Zwłaszcza pan Staś – dodaje mistrz. Droga na igrzyska w Korei nie była łatwa, ostrowiecki zawodnik musiał bowiem spełnić szereg wyśrubowanych warunków. – Przede wszystkim powinien być złotym medalistą na poziomie regionalnym – wyjaśnia Remigiusz Woźniak. Ale to nie wszystko, bowiem spośród 20 najlepszych zawodników, którzy spełniali wymagane kryteria, coś à la minimum olimpijskie, do Korei pojechała tylko piątka wylosowanych szczęśliwców, w tym pan Paweł. O tym, że konieczny jest uśmiech losu, najlepiej pokazał Paweł Gredka z Jędrzejowa, który mimo wieloletniego uprawiania narciarstwa zjazdowego, dopiero w tym roku został wylosowany i... zdobył trzy złote medale. Po tryumfalnym powrocie na Pawła Menduckiego czekało wiele niespodzianek, podziękowań, spotkań z przedstawicielami władz powiatowych, wojewódzkich, a także prezentów. – Zarząd powiatu przyznał Pawłowi pieniądze, które mają być wręczone na najbliższej sesji – informuje Remigiusz Woźniak. – Natomiast za nagrodę pieniężną od Stowarzyszenia Mój Ostrowiecki Samorząd wczoraj zrobiliśmy małe zakupy. Powiedziałem, że może kupić, co zechce, i wybrał sobie, o czym, jak wyznał, marzył od dawna – dres oraz markowe spodnie jeansowe i buty. Teraz największym marzeniem mistrza z Janika są prawdziwe panczeny. Dotychczas trenował na zwykłych hokejówkach. Dopiero na zgrupowaniu przedolimpijskim pierwszy raz założył łyżwy panczeny. Ale swoich na stałe nie posiada. Teraz jest nadzieja, że pragnienie multimedalisty się spełni. Zgłosili się sponsorzy deklarujący przekazanie potrzebnych pieniędzy. – Najśmieszniejszy w tym wszystkim jest fakt, że niestety w kraju takich łyżew nie można kupić, zwyczajnie nie ma ich – mówi Remigiusz Woźniak. – Ale mamy już upatrzone, zagraniczne.
Brązowa trójka
O Niemienicach, miejscowości w gminie Sadowie w powiecie opatowskim, z pewnością świat nie usłyszałby, gdyby nie trójka brązowych medalistów w hokeju halowym: Emil Drozd, Paweł Sitarski i Tomasz Grudzień oraz ich trener Renata Foremniak, na co dzień nauczyciel wychowania fizycznego w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Niemienicach, do którego uczęszczają także jej podopieczni. Jak chłopcy trafili do hokeja? – W ramach zajęć wychowania fizycznego i sekcji olimpiad specjalnych staramy się poszerzać ofertę sportowych dyscyplin, w których nasi uczniowie mogą się realizować. W pewnym momencie zajęliśmy się również halowym hokejem. Otrzymaliśmy też sprzęt od Regionalnego Oddziału Olimpiad Specjalnych w Skarżysku Kamiennej – mówi Renata Foremniak. Hokeiści z Niemienic uzyskali przepustkę na igrzyska do Korei już w ubiegłym roku w marcu w Kielcach podczas Ogólnopolskich Igrzysk Olimpiad Specjalnych, gdzie wywalczyli srebrny medal. Był więc rok na doszlifowanie formy i szczegółowe lekarskie badania. W grudniu zeszłego roku cała olimpijska kadra spotkała się na zgrupowaniu w Zakopanem. Pobyt w Korei podzielony był na dwie części: aklimatyzacyjną i sportową. W pierwszej olimpijczycy zwiedzali Koreę, próbowali jej zróżnicowanej kuchni (opartej głównie na rybach i owocach morza) oraz korzystali z miejscowych atrakcji, np. jazdy na czteroosobowym rowerze po torach kolejowych! Cały czas otoczeni byli troskliwą opieką wolontariuszy, a jedną z nich była studentka polonistyki z Seulu. 29 stycznia ceremonią otwarcia rozpoczęła się sportowa rywalizacja. Polska hokejowa ekipa musiała stawić czoła 30 innym zespołom podzielonym na grupy. Potem były mecze play-off, które prowadziły już wprost na podium. – Walka była niesamowita. Nasi zawodnicy stawali zawsze na wysokości zadania. Po prostu dawali z siebie wszystko. Były też i porażki, ale cieszę się z każdego ich występu, nawet tego przegranego. Staram się wszczepić im pozytywną motywację: jeżeli przegramy, ale damy z siebie wszystko, to nie mamy się czego wstydzić – podkreśliła pani Renata. – Mecze były ciężkie. Najtrudniej było z USA. Ich zawodnicy byli wysocy i lepiej od nas zbudowani. Cieszymy się, że mamy trzecie miejsce – wspomina Emil Drozd, strzelec dwóch bramek. Polacy ostatecznie zdobyli brązowy medal, przegrywając walkę o finał z drużyną RPA, późniejszymi złotymi medalistami. Emil, Paweł i Tomasz mieli swoje pięć minut podczas dekoracji; każdy z nich stanął na podium i otrzymał medal. Po powrocie do kraju, 7 lutego, jeszcze nie doszli do siebie po takim nadmiarze wrażeń. Na miejscu też nie dają im odpocząć. Było już spotkanie w szkole z rodzicami medalistów i mieszkańcami Niemienic, marszałkiem województwa świętokrzyskiego oraz radnymi powiatu opatowskiego, od których otrzymali nagrody i upominki. Emil, Paweł i Tomek zapewnili, iż nadal będą uprawiać hokej, gdyż sport ten bardzo im się podoba. Co najbardziej podobało się brązowym medalistom w Korei? – Nawiązaliśmy wiele nowych znajomości. Zwiedzaliśmy kraj – wspomina Emil Drozd, strzelec dwóch bramek. Bardzo mile wspomina pobyt w Korei również Paweł Menducki. Zapamiętał wycieczkę nad Morze Japońskie, które go zachwyciło. – Kupiłem sobie parę pamiątek, m.in. kapelusz koreański – dodaje złoty medalista.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się