Średniowieczny stempel miasta

W miejskim ratuszu odbyło się spotkanie, podczas którego nie tylko zaprezentowano wykonane pieczęcie, ale także mówiono o historii stempli, którymi posługiwali się królowie oraz na których uwieczniono Sandomierz. Podczas swojego wystąpienia dr Tomisław Giergiel mówił o dziejach średniowiecznych pieczęci, odwołując się do tych związanych z miastem. Następnie Cezary Łutowicz opowiedział o pomyśle odtworzenia starych sandomierskich stempli.

Pierwszy stempel zamówiło u niego miasto i jest to kopia tłoku pieczętnego z lat 80. XIII w. Pieczęć przedstawia dwie postacie: klęczącego przed ołtarzem księcia Leszka Czarnego i biskupa, św. Stanisława, który odprawia Mszę św. – Rekonstruując wizerunek stempla, opierałem się na jego opisach, bowiem oryginał nie zachował się – mówi artysta.

Drugą pieczęć zaproponował włodarzom sam artysta, a przedstawia ona mury obronne miasta. – Kiedy przed laty przygotowywałem burmistrzowi dekorowany łańcuch, który zakłada przy najważniejszych oficjalnych okazjach, zrobiłem odlew oryginalnej pieczęci. Część jej wizerunku umieściłem właśnie w tym łańcuchu. Pomyślałem, że skoro już mam silikonowy odlew, to warto z niego znowu skorzystać – opowiada Cezary Łutowicz. Bezpośrednią inspiracją była oryginalna pieczęć miejska pochodząca z roku 1434, na którą natrafił w krakowskim Muzeum Czartoryskich. – Pieczęć z wizerunkiem sandomierskich murów była tak samo ważna jak państwowa. To świadczyło o wielkiej randze miasta. Król Kazimierz Wielki podbijał nią najważniejsze dokumenty państwowe. Używał jej zamiennie z pieczęcią państwową – podkreślał.

Wreszcie nastąpiło oficjalne odciśnięcie pieczęci na kopii Aktu Lokacji Sandomierza. Nowe pieczęcie posłużą do oznaczania najważniejszych dokumentów wydawanych przez magistrat oraz dokumentów mających wartość symboliczną, jak akty honorowego obywatelstwa czy honorowe wyróżnienia "Bene Meritus”.

  Stempel historii
Burmistrz wykonał pierwsze odciski pieczęcią ks. Tomasz Lis/GN   Stempel historii
Uroczystość odbyła się w miejskim ratuszu ks. Tomasz Lis/GN