Zawód i pasja. – Moja przygoda z zegarami rozpoczęła się od tego, że chciałem naprawić popsuty stary budzik. Nie udało się, musiałem go chować przed rodzicami... – wspomina Stanisław Krzysztoń, sandomierski zegarmistrz.
Wzegarmistrzowskim zakładzie gra nietypowa muzyka. Cykanie dziesiątków czasomierzy tworzy charakterystyczną symfonię. Pan Stanisław pochylony nad maleńkim zegarem z uwagą rozkręca poszczególne części, by zajrzeć do wnętrza. – To jeden z ciekawszych i starszych mechanizmów. Ma blisko sto lat. Wymaga czyszczenia, nasmarowania i wyregulowania. Śmiało pochodzi jeszcze dobrych kilka dekad – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.