Siedząc w ciepłym domu i myśląc o świątecznych spotkaniach, prezentach i smacznych potrawach, często zapominamy o tych, którzy z różnych powodów pozostają poza tzw. „marginesem społecznym”, o bezdomnych, najuboższych i samotnych.
Robiąc świąteczne zakupy często spotykamy wolontariuszy zbierających produkty żywnościowe na świąteczną pomoc dla ubogich. Czasem coś podarujemy z naszych wypchanych wózków, czasem nie, bo się śpieszymy, a to co kupiliśmy jest niezbędne do świątecznych potraw. Zakupiona wigilijna świeca uspokaja nasze sumienie, że pomogliśmy tym najmniejszym i ubogim. Przy wigilijnym stole po raz kolejny przygotujemy wolne miejsce na wypadek, gdyby ktoś podróżny czy bezdomny wszedł w nasze progi.
Czasem zastanawiam się czy to tylko nie nasze puste, wyuczone zachowanie. Gesty, który mają sprawić, że poczujemy się spełnieni jako gotowi w niesieniu pomocy innym. A gdyby w wigilijny wieczór zapukał do nas nieoczekiwany gość, jak mawiamy spoza „społecznego marginesu”, czy otworzylibyśmy super bezpieczne drzwi naszego domu, czy posadzilibyśmy go przy naszym śnieżnobiałym obrusie świątecznym?
Diecezjalna Caritas od kilku lat pomaga osobom borykającym się z problemem bezdomności, ubogim i samotnym. W Schronisku dla bezdomnych Kobiet w Rudniku nad Sanem przebywa 9 kobiet i 10 dzieci, w podobnej placówce dla mężczyzn dach nad głową znalazło 22 osoby i są jeszcze wolne miejsca.
W Tarnobrzegu i Ostrowcu Świętokrzyskim organizowane są wieczerze wigilijne dla ubogich i samotnych, aby i ich święta były choć trochę radośniejsze i nie takie samotne.
Czasem warto rozejrzeć się dokoła, czy czasem podczas świątecznej bieganiny nie zapomnimy o samotnym sąsiedzie czy ubogiej rodzinie z naprzeciwka. Może oni czekają na nasz gest pomocy, aby ich Boże Narodzenie też było radosne i świąteczne? Nie pomagajmy tylko na dystans, przez duże akcje i przez innych, sami wyciągnijmy pomocną dłoń dla tych, którzy są obok.