Czasem można się poczuć przytłoczonym lub zdołowanym negatywnymi newsami czy też wątpliwymi sondażami mówiącymi o schyłku wspólnoty wierzących. Tymczasem do wielu wspólnot duszpasterskich czy na modlitewne spotkania przychodzi coraz więcej młodych katolików.
Opinia, że Kościół to instytucja pełna stagnacji, zamknięta na to, co nowe, młode i pełne ducha, okazuje się coraz częściej fałszywa. Znaczna część medialnych przekazów pokazujących przewrotnie tylko starszych ludzi idących na Mszę św. czy modlących się jest błędna. Mówienie o rosnącej niechęci młodych do Ewangelii, dekalogu i moralnych norm nie jest prawdą.
Jak przysłowiowe „grzyby po deszczy” organizowane są spotkania modlitewne pełne „ducha” prowadzone przez młodych rozśpiewanych Bożych „zapaleńców”. Wiele duszpasterskich grup prowadzonych z odpowiednią charyzmą jest obleganych przez młodzież szukającą prawdziwych wartości.
Tarnobrzeskie Wieczory uwielbienia gromadzą za każdym razem coraz więcej uczestników. Czy jest w nich coś niezwykłego? I tak, i nie. Z jednej strony, jak podczas wielu nabożeństw, jest adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza św., możliwość spowiedzi, wspólny śpiew. Z drugiej - jest tam jakiś powiew „świeżości”. To chyba zasługa młodych. Prowadzą śpiew, modlitwę spontaniczną.. Wszystko to jakieś takie naturalne, chciałoby się powiedzieć z serca płynące.
Sandomierska Noc Młodych to też tegoroczna inicjatywa. Dopiero raczkuje, ale gromadzi młodych w piątkowy wieczór na wspólnej modlitwie, jako alternatywie owocnego przeżycia weekendu.
Nie trzeba więc „czarno” widzieć Kościoła, jako klerykalnej instytucji, zastygłej w swej formie. To wspólnota, która ma swą wewnętrzną siłę, ludzkie oblicze pełne młodości i radości. Tym Kościołem jesteśmy my. To my stanowimy, jaki on jest, czy z niego tchnie powiew ożywczego ducha czy też tylko pełne zrezygnowania narzekanie na wszystkich i wszystko dokoła. Czasem trzeba może adwentowego, przedświątecznego przewietrzenia dusz i odkurzenia tego, co kiedyś było pełną energii wiarą.