Sezon owocowych zbiorów w pełni. Co trzecie polskie jabłko pochodzi z sandomierskich sadów. W tym roku sadownicy są zadowoleni z plonów, choć cena owoców jest na granicy opłacalności.
Na szerokie wody
Sandomierscy sadownicy szukają szerszych rynków zbytu, gdzie mogliby otrzymać lepsze ceny. Kilka dni temu zakończył się I Sandomierski Jabłkowy Kongres Eksporterów Polskich. Impreza była okazją do spotkania sadowników z przedstawicielami instytucji, które mogą wesprzeć ich zamierzenia dotyczące zwiększenia eksportu jabłek. - Nasi sadownicy często borykali się z nadprodujcą i trudnościami ze sprzedażą. Obecnie eksportujemy owoce do Rosji, na Ukrainę i do Rumunii, ale szukamy kolejnych rynków zbytu. Duże szanse na zwiększenie sprzedaży widzimy w wejściu Rosji do Światowej Organizacji Handlu i co za tym idzie, w obniżeniu ceł – powiedział starosta sandomierski Stanisław Masternak. W szczycie sezonowych zbiorów pełną parą pracują lokalne przetwórnie owocowe. – Skupujemy jabłko przemysłowe. Dziennie przerabiamy około 400 ton tych owoców z całego regionu. Jest ono w tym roku bardzo dobrej jakości, dając znakomity koncentrat jabłkowy poszukiwany nie tylko w kraju, ale i na zagranicznych rynkach. Eksportujemy go do Niemiec, Szwajcarii oraz innych krajów Europy. Nasze jabłko staje coraz bardziej konkurencyjne na rynku. Wygrywamy nie tylko smakiem, ale i ceną z produktami z Chin i innych krajów. Przez najbliższe lata polski sadownik może być spokojny o zbyt swojego produktu, bo staje się on marką rozpoznawalną i cenioną na rynkach – mówił Henryk Kapusta, prezes zakładu przetwórstwa owoców Sambor w Samborcu.