Wolontariat w Kenii. Gdy stanęła oko w oko z afrykańską biedą, bardzo się przejęła. Przez pół roku nie mogła kupić sobie komórki, bez której przecież czarnoskórzy dawali sobie radę. Drażniło ją, że ludzie mają 10 różnych rodzajów mydeł, kiedy do utrzymania higieny potrzeba jednego. I cały czas narzekają, zamiast cieszyć się i dziękować Bogu za codzienne „luksusy”. Wodę zakręca częściej – już nie leci, kiedy myje zęby czy namydla się pod prysznicem.
Ewa Bartosiewicz z Duszpa- sterstwa Akademickiego „Dąb” po raz pierwszy dotknęła afrykańskiej ziemi trzy lata temu. – Podczas trzymiesięcznego pobytu liznęłam czegoś, co myśmy już dawno zatracili – radości z prostych rzeczy. I obiecałam sobie, że jeszcze tu wrócę – wspomina. I wróciła. Tym razem na rok. Wolontariat „od a do zet” zorganizowała sama. O materialne wsparcie poprosiła znajomych. Została jeszcze kwestia pracy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.