Znamy je z obrazów, choćby Wojciecha Kossaka, jak opatrują rannych żołnierzy; z opowieści, gdy niosły pomoc chorym i rannym w pierwszych godzinach II wojny światowej, a potem razem z nimi ginęły mordowane przez hitlerowców. Wciąż w pamięci mam zdjęcie sprzed kościoła Ducha Świętego w Sandomierzu, gdy ratowały ofiary niemieckiej napaści. Niestrudzone, nieugięte, zawsze oddane. Takie są siostry miłosierdzia św. Wincentego à Paulo. Dla nich zawsze najważniejszy jest człowiek, o czym wymownie świadczy ich praca w kurozwęckim domu pomocy (s. IV–V).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.