Był tak bardzo wyrazisty, że mnie onieśmielał. Spotkaliśmy się osobiście zaledwie kilka razy, zawsze w trakcie tych spotkań byłem pod jego ogromnym wrażeniem – jako człowieka i jako księdza. Długo nie potrafiłem zrozumieć dlaczego, co takiego w nim było. Kiedy dowiedziałem się, że zmarł, udało mi się to w końcu w sobie odkryć: ksiądz Tomasz Horak był absolutnie przejrzysty.
Moje pierwsze spotkanie z „wielką literaturą” miało miejsce za sprawą Jana Parandowskiego, a mianowicie jego „Alchemii słowa”, książki, którą przeczytałem w bardzo wczesnej młodości, dzieciństwie właściwie, ba – za komuny to jeszcze nawet było – bo nagrodziła mnie nią redakcja ogólnopolskiego pisma harcerskiego, więc nie przeczytać nie wypadało.
Przytrafiło mi się ostatnio być świadkiem sceny niezwykle oryginalnej i pouczającej. Działo się to w zwykłym osiedlowym sklepie.
Należałoby rozpocząć od cytatu: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.