Przed reaktywowanym po kilkuletniej przerwie tarnobrzeskim Kołem Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków stanęło widmo utraty siedziby. - Nie ukrywam, że - niestety - brakuje nam pieniędzy na opłaty za media - mówi Lidia Głowacka, prezes Koła PSD w Tarnobrzegu. - W ubiegłym roku, wznawiając działalność, zwróciliśmy się do Urzędu Miasta o przyznanie lokalu, który otrzymaliśmy. Zostaliśmy zwolnieni z czynszu, musimy tylko uiszczać opłaty za media, czyli wodę, prąd i centralne ogrzewanie, które naliczane są ryczałtowo i zależą od powierzchni zajmowanego pomieszczenia. Są to kwoty oscylujące wokół 120-130 zł. Niby niewielkie, ale dla nas niestety spore, zważywszy na nasze dochody, oparte na składkach członkowskich wynoszących 2 zł miesięcznie.

Wysokość składki ustalona jest odgórnie przez Zarząd PSD w Warszawie. Do koła należy 30 osób, więc - jak łatwo policzyć - jego miesięczny dochód wynosi 60 zł, z czego 30 proc. musi odprowadzić do oddziału w Rzeszowie i centrali w stolicy.

Mając status organizacji pożytku publicznego, koło może pozyskiwać 1 proc. od podatku, ale z racji krótkiej, zalewie rocznej działalności jest jeszcze słabo znane, zatem wpływy z tego źródła są niewielkie. W ubiegłym roku z pomocą przyszedł sponsor. Kwota, którą przekazał, pozwoliła w terminie opłacić wszystkie należności.

Kilka tygodni temu L. Głowacka zwróciła się do Urzędu Miasta o całkowite zwolnienie koła z wszelkich opłat, ale w ostatnich dniach otrzymała odpowiedź odmowną, którą urzędnicy uzasadniali przyczynami formalnymi. Wprawdzie mglistą, ale jakąś nadzieję dało zapewnienie, że urząd będzie starał się pomóc w znalezieniu instytucji mogących udzielić wsparcia.

- Mamy już dwie zaległe faktury, niebawem przyjdzie trzecia. Wprawdzie urząd zapewniał nas, że poczeka na zapłatę, ale przecież nie będzie oczekiwał w nieskończoność - mówi prezes Głowacka. - Jeśli nie znajdziemy pieniędzy, będziemy musieli zrezygnować z lokalu, który z trudem urządziliśmy.

Bez siedziby prowadzenie dalszej działalności koła będzie niemożliwe.