Społeczeństwo. – Któregoś dnia zjawił się u mamy, mieszkanki Rozalina, ubrany w ciemny garnitur młody człowiek, który powiedział, że jest z telekomunikacji, ale nie podał żadnej konkretnej nazwy – opowiada Łukasz Burlikowski. – Mama była zatem przekonana, że jest to pracownik TP SA, z którą miała podpisaną umowę.
Wykorzystując jej starszy wiek, nieznajomość przepisów i specyfiki rynku telekomunikacyjnego, namówił do podpisania nowej umowy – mówi pan Łukasz. Takich historii jak ta jest mnóstwo.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.