W tym roku przypada wyjątkowa rocznica dla Sandomierza: mija 410 lat od sprowadzenia sióstr benedyktynek do miasta nad Wisłą. Z tej okazji warto przypomnieć o bezcennych zabytkach pochodzących z ich klasztoru, które obecnie przechowywane są w gmachu seminarium duchownego oraz w Muzeum Diecezjalnym.
Klasztor Panien Benedyktynek w Sandomierzu ufundowała marszałkowa wielka koronna i starościna ratyńska Elżbieta Sieniawska – wdowa po Prokopie Sieniawskim, a zarazem siostra wojewody sandomierskiego Hieronima Gostomskiego, który założył tu wcześniej klasztor i kolegium jezuickie. W 1615 roku stanęły pierwsze, drewniane zabudowania benedyktyńskie na trzynastu placach opustoszałych po pożarach w okolicach bramy Zawichojskiej, a z Chełmna przybyły pierwsze zakonnice, wśród których znalazła się córka fundatorki Zofia. Tak rozpoczęła się niemal czterowiekowa obecność sióstr w obrębie sandomierskich murów.
410 lat historii i bezcennych zabytków
W tym roku mija 410 lat od momentu, gdy benedyktynki na dobre zadomowiły się w Sandomierzu. Z tej okazji warto przypomnieć o bezcennych zabytkach pochodzących z ich klasztoru, a dziś przechowywanych w gmachu seminarium duchownego oraz w Muzeum Diecezjalnym. Zachowane dzieła stanowią tylko część ogromnego zasobu, gromadzonego przez zakonnice od czasu fundacji opactwa. – Ich wysoka wartość artystyczna i ideowa pozwala lepiej zrozumieć nie tylko sam klasztor i duchowość benedyktyńską, lecz także bogate dzieje Sandomierza – podkreśla dr Urszula Stępień, kustosz Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu.
Od klasztoru do seminarium i muzeum
Po opuszczeniu klasztoru przez ostatnie sześć sióstr barokowe zabudowania trafiły na własność Seminarium Duchownego. Na początku XX wieku, w południowym skrzydle dawnego konwentu, urządzono Muzeum Diecezjalne. Ks. Jan Rokoszny opisał ówczesną ekspozycję w swoim "Przewodniku po Sandomierzu" z 1909 r., wspominając m.in. drzwi rzeźbione a jour, organki, piec gdański i pasy umartwień. Z tego okresu zachował się rękopiśmienny inwentarz ks. Rokosznego, rejestrujący 1466 zabytków, wraz z notatkami o ich proweniencji i fundatorach. Choć nie wszystkie z opisanych przedmiotów weszły później w skład nowego Muzeum Diecezjalnego w Domu Długosza, dla badaczy jest to bezcenne świadectwo stanu wyposażenia kościoła i klasztoru benedyktynek sprzed ponad stu lat.
Architektura snycerska i mistrzowie z Małopolski
Główną świątynią sióstr był kościół pw. św. Michała Archanioła, gdzie w latach 90. XVII w. powstało wyjątkowo bogate wyposażenie snycerskie. Jego twórcami byli dwaj rzeźbiarze małopolscy: Mateusz Roskwitowicz z Nowego Miasta Korczyna oraz Franciszek Czerny (Franciszek Zurn) z Krakowa, którzy w dekoracyjnym akancie i barokowych motywach nadali wnętrzu kościoła niepowtarzalny charakter.
Do dzisiaj zachowały się fragmenty niektórych ołtarzy – wśród nich choćby rama ołtarza św. Anny (dzieło Roskwitowicza z 1696 r.) czy misternie rzeźbiona krata a jour. Sporo z tych elementów można dziś oglądać w Muzeum Diecezjalnym.
Fundacje znakomitych rodów
Od początku swojego istnienia klasztor cieszył się wsparciem możnych rodów. Jednym z darczyńców był wojewoda Jan Tarło herbu Topór, brat ksieni Franciszki Tarłówny. Przekazał on siostrom m.in. własny portret reprezentacyjny oraz dwa obrazy włoskiej proweniencji. Jedno z płócien – "Nawiedzenie" – to przykład łączenia caravaggionizmu z wpływami malarstwa bolońsko-weneckiego. Z kolei w salach muzealnych można do dziś podziwiać makaty herbowe Tarłów i Szreniawitów, świadectwo wielkopańskiej hojności.
Malarstwo weneckie i malarskie inspiracje
Na szczególną uwagę zasługuje wczesnobarokowy wizerunek św. Michała Archanioła, nawiązujący do twórczości Tomasza Dolabelli – weneckiego malarza działającego w Krakowie, który znacząco wpłynął na rozwój sztuki religijnej w Polsce. Obraz ten pierwotnie zdobił ołtarz główny kościoła benedyktynek, a dziś wisi nad tabernakulum w kościele seminaryjnym. Wśród innych wartościowych płócien trzeba wymienić "Ukrzyżowanie", silnie inspirowane malarstwem flamandzkim i wymogami sztuki kontrreformacyjnej. Potwierdza ono otwartość sióstr na nurt europejskiej sztuki barokowej.
Hafciarstwo i szaty liturgiczne
W zachowanych inwentarzach klasztornych regularnie pojawiają się wzmianki o jedwabiu, płótnach i materiałach używanych do szycia oraz haftowania szat liturgicznych. Świadczy to o tym, że siostry same zdobiły ornaty, antepedia czy korporały. Najbardziej imponujący był prawdopodobnie ornat klejnotowy z 1772–1773 r., obszyty perłami i rubinami w złoconych oprawach. Choć do naszych czasów nie przetrwał, pamięć o jego wspaniałości przybliżają zapiski w archiwach i zachowane do dziś barokowe hafty typologiczne.
Inne pamiątki z dawnego konwentu
W zbiorach muzeum znajdziemy liczne dowody życia za klauzurą: portrety sióstr, niegdyś zawieszone w refektarzu, czy cenny pastorał ksieni datowany na ok. 1624 r. Do intrygujących przedmiotów zaliczają się również agnuski (woskowe medaliony z wyobrażeniem Baranka Paschalnego) oraz obrazy maryjne typu Mater Misericordiae, gdzie Matka Boża rozpościera opiekuńczy płaszcz nad mniszkami. Prawdziwą ciekawostką muzyczną jest zachowany fortepian stołowy z mechaniką tangentową, zbudowany przez lokalnego mistrza Ignacego Skurskiego – unikat nie tylko w skali Polski, ale i Europy.
Dziedzictwo zakonu i miasta
Przechowywane w Muzeum Diecezjalnym skarby odzwierciedlają ważną rolę, jaką benedyktynki odgrywały w życiu religijnym i kulturalnym Sandomierza. Choć surowa reguła wyznaczała rytm ich codzienności, siostry pozostawały mocno związane z miastem i jego losami – poprzez ofiary na cele patriotyczne w trudnych chwilach czy inicjatywy ratowania dóbr kultury podczas wojen i pożarów.
– W tym roku, kiedy przypada 410. rocznica sprowadzenia benedyktynek do Sandomierza, warto spojrzeć na tę historię nie tylko przez pryzmat duchowości i klauzury, lecz także poprzez pryzmat sztuki i kultury. Barokowe rzeźby, obrazy o włoskich, flamandzkich czy niemieckich korzeniach, pięknie zdobione szaty liturgiczne i liczne pamiątki zakonnej codzienności to świadectwo niezwykłej wrażliwości artystycznej oraz dbałości o dziedzictwo wiary i tradycji. Odwiedzenie Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu to zatem nie tylko podróż po muzealnej sali pełnej skarbów, ale także zetknięcie z żywym dziedzictwem minionych stuleci. Dziedzictwem, w którym odzwierciedla się zarówno duch benedyktyńskiego chorału, jak i artystyczne aspiracje mecenasów, fundatorów i samych sióstr, współtworzących kulturę Sandomierza przez ponad cztery stulecia – podsumowuje dr Urszula Stępień.