Około 200 osób 8 marca wzięło udział w nabożeństwie pasyjnym, które zorganizowały Męska Grupa działająca przy parafii Trójcy Przenajświętszej i TatoKlub z parafii Zwiastowania Pańskiego.
Krzyż nieśli też pojedynczy pątnicy.
Andrzej Capiga /Foto Gość
Pierwsza stacja znajdowała się przed klasztorem braci mniejszych kapucynów w Stalowej Woli. Pozostałe umiejscowione zostały wzdłuż pięciokilometrowej trasy, która prowadziła najpierw ulicami osiedla Piaski, potem przez las i znów przez miasto. Ostatnia stacja była przy kościele pw. Trójcy Przenajświętszej.
Rozważania Rodzinnej Drogi Krzyżowej poprowadził br. Kazimierz Golec. – Skupimy się na męce Jezusa, aby odkryć to, co potrzebne jest dla całej rodziny, a także dla nas samych – powiedział.
Drewniany krzyż między poszczególnymi stacjami niosły całe rodziny lub pojedyncze osoby. – Dlaczego idę? Jest tyle zła na świecie, że trzeba sobie zadać trud i przeprosić za to Boga. To dla mnie droga pokutna. Idę, aby modlić się za moją rodzinę i siebie samego. Mam taką wewnętrzną potrzebę – powiedział pan Jerzy.
– Rodzinna Droga Krzyżowa to lekcja, jak iść swoją krzyżową drogą z naszym Panem, Bogiem, z którym można powstawać z upadków, przyjmować pomoc, umierać, kochać – wyznała z kolei pani Katarzyna.
Zdaniem Piotra Kawki z TatoKlubu, pomysłodawcy Rodzinnej Drogi Krzyżowej, cała jej otoczka, w tym przejście przez ciemny las z latarkami, trud drogi, modlitwa, pokonywanie własnych słabości, jest wielkim przeżyciem dla każdego, zwłaszcza dla dzieci.
III Rodzinna Droga Krzyżowa zakończyła się modlitwą przed michalicką świątynią. – Dziękuję za wspólną modlitwę, za trwanie przy Chrystusie. Mamy za Nim podążać nie w samotności, lecz we wspólnocie rodzinnej, i być blisko Niego oraz blisko siebie – dodał br. Kazimierz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.