Wpatrzeni w Miłość na krzyżu

Ks. Grzegorz Słodkowski

publikacja 07.04.2023 21:30

Zgodnie z tradycją w Wielki Piątek w świątyniach nie sprawuje się Eucharystii. Jest to dzień zadumy i refleksji nad męką i śmiercią Chrystusa, który wziął na siebie ludzkie grzechy, zaniósł na Golgotę i tam przelał swoją Krew, oddając życie, aby wszystkim otworzyć bramy nieba. To na krzyżu Chrystus pokonał śmierć i szatana.

Liturgii Wielkiego Piątku w bazylice na Świętym Krzyżu przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Liturgii Wielkiego Piątku w bazylice na Świętym Krzyżu przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz.
ks. Grzegorz Słodkowski /Foto Gość

Nabożeństwo wielkopiątkowe w sanktuarium Drzewa Krzyża Świętego rozpoczęło się od Świętokrzyskiej Drogi Krzyżowej, która swój początek miała przy kościele parafialnym w Nowej Słupi. Następnie wierni podążali Traktem Królewskim do sanktuarium świętokrzyskiego.

Liturgii Wielkiego Piątku w bazylice na Świętym Krzyżu przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz, uczestniczyli w niej Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej na czele z prowincjałem o. Markiem Ochlakiem OMI, Pallotyni, kapłani diecezjalni oraz bardzo wielu wiernych.

Liturgia rozpoczęła się od leżenia krzyżem głównego celebransa, a następnie odczytana została Ewangelia wg. św. Jana, mówiąca o męce i śmierci Jezusa Chrystusa.

W homilii bp Nitkiewicz, odnosząc się do odczytanego słowa Bożego, powiedział, że mimo wielkiego cierpienia i bólu Jezus Chrystus nie szuka dla siebie ratunku.

– On Milczy jak "baranek na rzeź prowadzony", nie próbuje wyrywać się z rąk prześladowców. Nie daje się sprowokować ani obelgami rzucanymi przez starszych ludu, ani żartami żołnierzy, czy też dwuznaczną grą Piłata, który chce przypodobać się raz żonie, raz tłumowi. Kiedy ciemności ogarniają całą ziemię, wdzierają się również do duszy Chrystusa. Są tak dotkliwe,  zapadają tak głęboko w serce, że rozpaczliwie woła – „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Pomimo tego Jezus płonie niezmiennie Boskim blaskiem, rozświetlając w ten sposób również nasze ciemności – mówił kaznodzieja.

W dalszej części homilii ordynariusz sandomierski, zachęcał, abyśmy na wzór Jezusa Chrystusa nieśli swój krzyż do samego końca po to, aby razem z Chrystusem móc powiedzieć: "Wykonało się".

– Miłość do człowieka nie pozwala pozostać Jezusowi na bruku jerozolimskiej ulicy, gdy upada pod ciężarem krzyża. Bo przecież "umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował". A potem, kiedy Go już przybito do krzyża, trwa na nim, aby wypełniła się wola Ojca. "Wykonało się!" – zawołał Jezus "i skłoniwszy głowę oddał ducha". Wykonało się, gdyż pojednał ludzkość z Bogiem i otworzył przed nami bramy Nieba kluczem najdoskonalszej miłości. "Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?" – pyta św. Paweł Apostoł. Wyjaśnia przy tym, że to złączenie w jedno z cierpiącym Zbawicielem stanowi źródło nowego życia. Zapowiada złączenie z Chrystusem w Jego zmartwychwstaniu do niebieskiej chwały. Wcześniej jednak to, co dokonało się przez mękę Chrystusa, musi uobecnić się w naszym życiu. Mamy swój krzyż, który trzeba wziąć na ramiona, nieść go aż na Golgotę i na nim złożyć siebie w ofierze. Trzeba wytrwać do końca, by móc powiedzieć razem z Jezusem: "Wykonało się" – mówił biskup.

Na zakończenie bp Nitkiewicz zachęcał, abyśmy zgadzali się wypełniać wolę Boga w naszym życiu oraz okazywali miłość bliźnim.

– Robiąc znak krzyża na moim czole, na sercu i ramionach, umieszczając ten symbol zbawienia w miejscach, w których żyję, adorując dzisiaj święte relikwie krzyża, mówię Bogu: amen, niech tak się stanie. Nie chodzi tu o szukanie cierpienia za wszelką cenę albo, jeszcze gorzej, o delektowanie się bólem, lecz o wypełnianie z miłością woli Bożej, zaczynając od najdrobniejszych rzeczy. To może być również okazywanie bliskości cierpiącym. Czy też – jak uczyniły w ostatnich tygodniach miliony Polaków, broniąc dobrego imienia św. Jana Pawła II – otarcie twarzy sprawiedliwego, który został niesłusznie opluty i obrzucony błotem. Ale byli i tacy, którzy wybrali grę pozorów. Ci, którzy „są lwami w swoich pałacach i zającami na polu bitwy”, chciałoby się powiedzieć za Sydoniuszem Apolinarym. Oby więc pocałunek złożony dzisiaj na relikwiarzu z cząstkami krzyża, nie był pocałunkiem Judasza. Dlatego złączmy się z ukrzyżowanym z Chrystusem. On przemieni wtedy nasze serca, aby mogły kochać najpiękniejszą miłością – zakończył bp Nitkiewicz.

Kolejną częścią liturgii była rozbudowana modlitwa powszechna. Na zakończenie odsłonięto relikwie Drzewa Krzyża Świętego oraz odbyła się procesja do Bożego Grobu.