"Lisowczyk" Rembrandta w Polsce

Marta Woynarowska Marta Woynarowska

publikacja 27.04.2022 17:22

Od 6 maja w warszawskich Łazienkach Królewskich prezentowane będzie dzieło Rembrandta van Rijna "Jeździec polski", który przez kilkadziesiąt lat stanowił chlubę Kolekcji Dzikowskiej.

"Lisowczyk" Rembrandta w Polsce Kopia "Jeźdźca polskiego" Rembrandta van Rijna w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega. Marta Woynarowska /Foto Gość

Od sprzedaży dzieła w 1910 r., znanego w świecie bardziej pod tytułem "Jeździec polski" niż "Lisowczyk", który pojawia się najczęściej w literaturze polskiej, jest to pierwsza prezentacja w Polsce po tak długim czasie. W Pałacu na Wyspie będzie prezentowany do 7 sierpnia, a następnie zostanie przewieziony i udostępniony zwiedzającym na Zamku Królewskim na Wawelu.

- Niestety, bardzo żałujemy, że nawet na jeden dzień nie zawita do Dzikowa, ale musimy być realistami - kwoty ubezpieczenia są ogromne i zwyczajnie przekraczają nasze możliwości - mówi Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega. - Niemniej prezentacja "Jeźdźca polskiego" jest istotnym wydarzeniem dla naszego miasta i muzeum, gdyż przy okazji bytności dzieła Rembrandta wszyscy będą pisać o jego dziejach i trudno, poruszając ten temat, nie wspomnieć o Dzikowie i Kolekcji Dzikowskiej. Mam nadzieję, że będzie to doskonała okoliczność do przypomnienia miłośnikom wielkiej sztuki o tym miejscu i zbiorach Tarnowskich, które zostały kupione przez nasze muzeum w ubiegłym roku.

"Lisowczyk" Rembrandta w Polsce   Muzeum Łazienki Królewskie

Warto nadmienić, o czym wspomina dyrektor MHMT, iż pod koniec roku 2019 ukazała się publikacja pt. "Rembrandt’s Polish Rider" autorstwa Mairy Kalman, ilustratorki, i Xaviera F. Salomona, głównego kuratora sztuki w The Frick Collection w Nowym Jorku, w której sporo miejsca poświęcono okresowi przynależności obrazu do Kolekcji Dzikowskiej. Zamieszczonych zostało tam kilka archiwalnych zdjęć, w tym Michała Affasanowicza. - Mieliśmy przyjemność gościć w muzeum pana X. Salomona, który gromadził materiały do monografii poświęconej obrazowi Rembrandta. Spotkał się wówczas także z Rosabelle Tarnowską, córką Jana Artura Tarnowskiego. Przeglądał dokumenty, archiwalne fotografie. Efektem jego pracy jest wspomniana książka, w której wielokrotnie pojawia się Dzików, co stanowi pewną promocję tarnobrzeskiego muzeum już nie w  skali kraju, ale świata, albowiem publikacja trafiła do wielu znakomitych bibliotek na całym globie - podkreśla T. Zych.

"Jeźdźca polskiego" kupił w roku 1791 w Holandii, jak wskazywał prof. Zdzisław Żygulski jr, Michał Kazimierz Ogiński, hetman wielki litewski, który miał go odstąpić królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, wielkiemu miłośnikowi sztuki Rembrandta, za drzewka pomarańczowe o wartości 420 guldenów. W 1793 r. został włączony do galerii dzieł sztuki w Łazienkach, gdzie zawisł na piętrze Pałacu na Wyspie. W inwentarzu widniał pod tytułem "Cosaque à cheval" ("Kozak na koniu"). Po śmierci władcy przeszedł na własność księcia Józefa Poniatowskiego, następnie jego siostry Teresy Tyszkiewiczowej, a w roku 1814 kupił go Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki, który w krótkim czasie odsprzedał płótno biskupowi wileńskiemu Hieronimowi Stroynowskiemu. Po śmierci duchownego w 1815 r. płótno odziedziczył jego brat Walerian Stroynowski, właściciel Horochowa. I to tam nadano mu tytuł "Lisowczyk", odwołując się do przodka mającego dowodzić oddziałem sławnych lisowczyków. Jako pierwszy w piśmiennictwie tytułu tego użył Kajetan Koźmian. Do Dzikowa obraz trafił za sprawą córki Stroynowskiego Walerii, żony Jana Feliksa Tarnowskiego, która wraz z mężem założyła słynną Kolekcję Dzikowską. W jej zbiorach znalazły się dwa obrazy uznawane wówczas za dzieła pędzla holenderskiego mistrza - "Lisowczyk" oraz "Portret młodzieńca". Dzisiaj ten drugi, należący do rozbiorów Muzeum Historycznego Miasta Tarnobrzega, przez specjalistów uznawany jest za pracę pochodzącą ze szkoły Rembrandta.

"Lisowczyk" Rembrandta w Polsce   Zdjęcie Michała Affasanowicza z 1917 r. z widoczną kopią"Lisowczyka", zamówioną po jego sprzedaży przez Zdzisława Tarnowskiego. Reprod. Marta Woynarowska /Foto Gość

"Lisowczyk" znajdował się w Dzikowie do 1910 r., kiedy Zdzisław Tarnowski, po naradzie rodzinnej, podjął decyzję o jego sprzedaży, w której pośredniczyły londyńska firma Carfex Gallery i nowojorski antykwariat Knoedler and Co. Chęć zakupu wyraził Henry Clay Frick, potentat na rynku stali i koksu, który kilkanaście lat później otworzył w Nowym Jorku The Frick Collection z fantastycznymi zbiorami sztuki. Obraz opuścił Dzików na zawsze 30 kwietnia 1910 r., a w prasie polskiej wszystkich trzech zaborów przetoczyła się prawdziwa burza z gromami zsyłanymi na głowę Tarnowskiego.

- Zdzisław Tarnowski próbował tłumaczyć się, uderzając w tony patriotyzmu, w których jakaś część prawdy była. Pieniądze otrzymane za obraz - 300 tys. dolarów - po części zasiliły budżet rodzinny, po części zostały przeznaczone na wykup Mokrzyszowa z rąk niemieckich właścicieli - mówi dyrektor MHMT.

Wyjątkowością dzieła jest fakt, że do dzisiaj zachowały się tylko dwa portrety konne autorstwa Rembrandta. W latach powojennych po czasy współczesne kolejni badacze, historycy sztuki dociekają, kim jest mężczyzna przedstawiony na obrazie, czy jest to osoba autentyczna, czy alegoryczna, czy jest to rzeczywiście żołnierz lekkiej jazdy polskiej, czy oddziału słynnych lisowczyków, czy może zupełnie innej formacji. Te wątpliwości wpływały również na zmienność tytułów dzieła, które obecnie przez większość historyków sztuki, krytyków zostało przyjęte jako "The Polish Rider".